Artur Labuda buduje Muzeum Kolei Helskiej. W lesie powstały perony. Powoli są wyposażane w akcesoria kolejowe z lat ’70-’80 ubiegłego wieku. „Skarby” takie jak ławki z remontowanego dworca w Gdańsku, odszukiwane są i zwożone z różnych miejsc Polski. Ostatnio Artur z wyrazem tryumfu przywiózł z Warszawy budkę telefoniczną. O budkę podobno trudniej niż sam aparat. Ma na nią pomysł. Po podniesieniu słuchawki, będzie słychać głos „Rozmowa kontrolowana”. Taka pasja do odtwarzania przeszłości.
Dlaczego właśnie on z takim zapałem buduje Muzeum? Jest osobą, po której najmniej można się tego spodziewać. W wieku 13 lat Artur miał wypadek kolejowy. Jadąc na rowerze, na przejeździe kolejowym, wpadł pod pociąg. Po amputacji nóg porusza się na wózku. Artur nie ma na to pewnej odpowiedzi. Mówi, że kolej traktował zawsze z sentymentem i nie można się na nią obrazić. Czasami odpowiada z uśmiechem, że to nie był byle jaki pociąg, tylko ekskluzywny ekspres relacji Hel – Warszawa. Generalnie mówi, że o przeszłości lepiej zapomnieć i jej nie rozpatrywać. Jest w tym jakaś przewrotność, a może taka bywa też kolej rzeczy…
Posłuchaj rozmowy z Arturem Labudą
Słuchając oglądnij zdjęcia z Muzeum Kolei Helskiej. Fot.Aleksandra Chrząszcz wrasz