Jacek Karnowski jak Clint Eastwood

Prezydent Sopotu Jacek Karnowski, niezadowolony z działania policji na terenie miasta, wynajął prywatną firmę ochroniarską, która przejęła patrolowanie ulic. Pomysł Karnowskiego na poprawę bezpieczeństwa w Komentarzach Radia Gdańsk omawiali Maciej Kosycarz, Dariusz Szreter i Tomasz Gawiński. O tym, że prezydent Sopotu nie jest zadowolony z działań policji było wiadomo już od dawna. W sierpniu Jacek Karnowski powiedział, że współpracy policji z samorządami w ogóle nie ma. Dlatego prywatna firma ochroniarska monitoruje Monte Cassino.

Tomasz Gawiński z Tygodnika Angora rozumie decyzję prezydenta. – Myślę, że ta decyzja w sensie skuteczności i poczucia bezpieczeństwa jest słuszna. Przed sezonem miasto przekazało na rzecz policji sporą sumę pieniędzy, która miała zasilić szeregi policyjne po to, żeby tych patroli było więcej. Ale liczba patroli nie zwiększyła się. Prezydent Karnowski uznał, że policjanci za mało pokazują się na popularnym i obleganym Monciaku. Nie było widać funkcjonariuszy w mundurach, co ma znaczenie prewencyjne. Dlatego za publiczne pieniądze wynajął ochroniarzy.

Chodzą oni w towarzystwie strażników miejskich, bo firma ochroniarska nie ma takich uprawnień, jak funkcjonariusze policji czy straży miejskiej. – To jest jakiś absurd. Do pilnowania jednej ulicy powołano patrole policji, straż miejską i ochronę, mówił Dariusz Szreter z Polski Dziennika Bałtyckiego i pytał: –  Po co w takim razie jest w ogóle straż miejska?

Pytanie podchwycił prowadzący Komentarze Mariusz Nowaczyński i zasugerował, że dobrym rozwiązaniem mogłoby być to, które zastosował prezydent Elbląga, czyli likwidację straży miejskiej.

Za takim rozwiązaniem był Maciej Kosycarz z Agencji KFP, bo jak argumentował: – W Żukowie nie ma straży miejskiej. I jak się wjeżdża do miasta, widać informację, że miasto jest monitorowane. Czyli, każdy kto chce na terenie Żukowa zrobić coś złego wie, że zostanie zarejestrowany przez kamerę. Tak już jest od kilku lat i sprawdza się.

– Myślę, że w większych miastach ludzie chętnie by odwołali straż miejską, odpowiedział mu Tomasz Gawiński, który ostrożnie podchodzi do idei likwidacji tej instytucji.
– Jeśli w małych miejscowościach straż miejska liczy około dziesięciu ludzi, to jest coś innego niż w takiej np. Gdyni. Tam jest stu funkcjonariuszy, którzy tylko dublują działania policji.

Mariusz Nowaczyński zaproponował także inne rozwiązanie. – Jak Clint Eastwood został burmistrzem małego miasteczka, z którego pochodził, to sam przyjął rolę szeryfa i z dwoma rewolwerami chodził po mieście i pilnował porządku.

Jeżeli w Sopocie dalej będzie się działo źle, to prezydent Karnowski również zacznie pełnić taką rolę, skomentował złośliwie Gawiński.

Zwiększ tekstZmniejsz tekstCiemne tłoOdwrócenie kolorówResetuj