Anna Przybylska sama jest sobie winna? Komentatorzy o natrętnych paparazzi

– Kiedyś z mężem pozowała na polskich Beckhamów, a teraz dziwi się, że dziennikarze nie dają jej spokoju, tak o Annie Przybylskiej, która walczy z paparazzi mówił w Komentarzach Radia Gdańsk Dariusz Szreter z Polski Dziennika Bałtyckiego. Anna Przybylska zgłosiła się do prokuratury w Gdyni w sprawie nękania przez paparazzi. Aktorka rozpoczęła z nimi wojnę po tym, jak media rozpisywały się o jej chorobie. Przybylska zaczęła sama fotografować nękających ją trójmiejskich paparazzi.

Opisujące sprawę media często pisały o prześladujących aktorkę „fotoreporterach”. Jednak jak zauważył Maciej Kosycarz z Agencji Fotograficznej KFP, aktorkę nie nękają fotoreporterzy a paparazzi. – Osoby, które biegają za celebrytami i wystają pod domem, to nie są fotoreporterzy. Fotoreporter to jest taki sam dziennikarz, jak my tu obecni w studiu. Nie grzebiemy w śmietnikach, nie czaimy się w toaletach. Paparazzi to specyficzny gatunek osobników, którzy żerują na prywatności innych, tłumaczył Kosycarz.

– Ci specyficzni osobnicy żyją tylko dlatego, że jest na nich zapotrzebowanie, dodał Tomasz Gawiński, dziennikarz Tygodnika Angora. – Rozumiem Anię Przybylską o tyle, że ona ostatnio była już w takim stanie emocjonalnym, że wrzuciła do jednego garnka wszystkich.

– Ona nie musi wiedzieć kim jest paparazzi, a kim fotoreporter, przyznał Gawiński. – Faceci, którzy czekają na nią z aparatami, doprowadzają ją do szewskiej pasji i wypowiedziała im wojnę. Uważam, że słusznie. Chociaż wiele osób narzeka na paparazzi, a okazuje się, że sami robią ustawki. Informują gdzie i o której będą.

Zdaniem Macieja Kosycarza to zupełnie inna sytuacja, bo znana osoba wie, że będzie fotografowana. – Oni dzwonią do zaprzyjaźnionych fotoreporterów i fotografów, którzy niejako wcielają się w rolę paparazzi, sprostował Kosycarz.

Prowadzący Komentarze Mariusz Nowaczyński zauważył, że jest coraz więcej przypadków, w których celebryci i znani ludzie buntują się i walczą o prawo do prywatności. Swoich gości pytał o to, czy nękanie przez paparazzi można ścigać z urzędu, tak by sławne osoby nie musiały wytaczać procesów cywilnych.

Zdaniem Gawińskiego, takie uregulowanie prawne nie jest możliwe, a winę za to ponoszą sami celebryci. – Kto będzie określał, gdzie jest granica, której paparazzi nie mogą przekroczyć? Są ludzie, którzy muszą się pokazać i robią to wszędzie. W domu, w sklepie, w szkole i na imprezie. Natomiast inni tworzą taki entourage, że nawet jakby za nimi chodzili paparazzi, to nie ma co o nich napisać. Mamy w Polsce wielu znakomitych aktorów, o których dziennikarze tabloidów nie wypowiadają się. Nie są ich celem, mimo, że to wielkie postacie, mówił Gawiński.

– W wielu przypadkach celebrytą zostajesz z własnej woli, zgodził się Dariusz Szreter z Polski Dziennika Bałtyckiego. – Jeżeli się lansujesz i dopuszczasz dziennikarzy do swego prywatnego życia, to potem okazuje się, że oni interesują się tobą również wtedy kiedy nie chcesz.

– Wydaje mi się, że tak właśnie jest w przypadku pani Anny, która kiedyś razem z mężem pozowała na polskich Beckhamów. A teraz, kiedy przytrafiła jej się trudna sytuacja w życiu, nie potrafi zrozumieć tego, że dziennikarze nie chcą się odczepić, skomentował Szreter.

Zwiększ tekstZmniejsz tekstCiemne tłoOdwrócenie kolorówResetuj