„Jeśli Arłukowicz czegoś nie zmieni, to będzie pierwszą ofiarą rządu Kopacz”

– Tym razem mamy do czynienia ze sporem, który jest coraz bardziej wyostrzany przez samo ministerstwo zdrowia. To coraz bardziej gwałtowny kurs przeciwko Porozumieniu Zielonogórskiemu, tak fakt, że 2 stycznia prawie 25 proc. pomorskich pacjentów pozostanie bez opieki zdrowotnej komentują goście Radia Gdańsk. W województwie pomorskim około 140 z ponad trzystu przychodni nie podpisało umów z NFZ na 2015 roku. Szefowie placówek twierdzą, że Narodowy Fundusz Zdrowia nie ma wystarczających środków na leczenie pacjentów w ramach POZ. Na zamknięte przychodnie mogą trafić pacjenci mieszkający w Trójmieście, Słupsku, powiatach wejherowskim i bytowskim.

Jan Błaszkowski z TVN uważa, że dopóki NFZ ma monopol na publiczne fundusze na służbę zdrowia, będzie dyktował warunki. – W ręku Bartosza Arłukowicza są chyba wszystkie atuty. Negocjacyjnie ma lepszą pozycję, dlatego pozwala sobie na zaostrzenie tego kursu. Nie wiadomo jak to się rozwiąże, dlatego pewnie postępuje, tak jak postępuje. 

Z kolei doktor Krzysztof Piekarski stwierdził, że wokół służby zdrowia rozpętała się niepotrzebna medialna burza. – Musimy mieć świadomość, że zawsze na początku roku ciągle oglądamy te same obrazki. Gdyby nie było problemów, to byłoby jakieś święto lasu. Jesteśmy napięci i czekamy na tych chorych pacjentów, bo trzeba pokazać tę drugą stronę, porzuconą i bez opieki. Zauważył też konieczność wprowadzenia zmian. – Chyba doszliśmy do pewnej granicy, trzeba to jakoś rozstrzygnąć. Być może Arłukowicz sobie postawił to za cel jak maczo, heroicznie, do przodu, bo jak się coś nie uda, to on będzie tą pierwszą ofiarą rządu Ewy Kopacz. 

Podobnego zdania był Jacek Naliwajek z Radia Gdańsk, który stwierdził że minister zdrowia podjął duże ryzyko, jak na rok wyborczy. – Ten spór się powtarza, ale w poprzednich latach był mniej nasilony ze względu na pakiet onkologiczny. W roku przedwyborczym ta gra jest bardzo ryzykowna. Zapowiedziano przecież skrócenie kolejek do lekarzy specjalistów od rozpoznania do podjęcia leczenia. 

– Odnoszę wrażenie, że pomysł był taki, że z kilku tysięcy dużych kolejek, zrobić jeszcze więcej mniejszych kolejek. Przesunięcie zainteresowania służbą zdrowia z lekarzy specjalistów do lekarzy pierwszego kontaktu może dać taki efekt. Kolejki będą krótsze, ale nie do tego lekarza, podsumował prowadzący audycję Wojciech Suleciński.

dr/mmt
Zwiększ tekstZmniejsz tekstCiemne tłoOdwrócenie kolorówResetuj