Skuteczna akcja komentatora Radia Gdańsk. „Prezydent Gdańska zareagował”

maciejsmieci

Nasz komentator Maciej Kosycarz okazał się skutecznym pogromcą śmietników w Gdańsku. Od pewnego czasu obserwował i fotografował pojemniki z wysypującymi się odpadkami m.in na Podwalu Staromiejskim w centrum Gdańska i przy wejściu na tzw. pachołek w Oliwie.

Z obu śmieci wprost się wysypywały, bo od wielu dni nikt nich nie wywoził. Zdjęcia fotoreporter zamieszczał na swoim Facebooku. – Po kilku dniach śmietnik na Podwalu został opróżniony. Z kolei w sobotę jechałem z synem ulicą Spacerową i rozmawialiśmy, jak to Gdańsk pięknie się zmienia, że wy budowano nowe schody na pachołek. I wtedy zobaczyłem śmietnik, z którego wprost wylewały się nieczystości. Zawiozłem syna tam gdzie miałem go zawieźć i wróciłem zrobić zdjęcie. Wrzuciłem je na Facebooka. Kiedy tą samą trasą jechałem dzień później, czyli w niedzielę, śmietniki już były puste.

Zdaniem Michała Stąporka z portalu trojmiasto.pl wielkie znaczenie miało to, że Maciej Kosycarz zdjęcia śmietników zamieszczał w internecie. – Maciek jest bardzo popularną osobą, obserwowaną przez wielu fanów. Wśród nich jest też prezydent Gdańska Paweł Adamowicz, który nie mógł nie zobaczyć tych zdjęć. Prezydent również na Facebooku w bezpośrednim komunikacie, co jest nowością w gdańskiej polityce, poinstruował swojego zastępcę Piotra Grzelaka, żeby to sprawdził. Dzień później śmietniki zostały wyczyszczone, relacjonował Stąporek. Dodał, że nie powinno jednak tak być, że miasto działa kiedy prezydent zobaczy na Facebooku pełen śmietnik. – Fatalne jest to, że nie ma jakiegoś sprawnego systemu.

Maciej Kosycarz powiedział, że nadal będzie obserwował wspomniane śmietniki, żeby sprawdzić czy są wywożone. – Uważam, że problem śmiecenia jest problemem społecznym, z którym trzeba walczyć. W Polsce jest przyzwolenie na śmiecenie. To nie jest wina prezydenta Gdańska, że w lesie koło ścieżki jest pełno śmieci. Idzie człowiek, pije coś i wyrzuca do lasu, nie zaniesie tego 20 m dalej do kosza.[…] Byłem kiedyś w Singapurze i zapamiętałem, że za wyrzucenie np. niedopałka na ziemię kara wynosiła 100 dolarów. Dla mnie w 1988 roku to była kupa pieniędzy. W Polsce można było samochód kupić. Kara była egzekwowana z całą surowaością. Była nieuchronna i to było bardzo ważne. Uważam, że w Polsce kary za śmiecenie i za palenie śmieci w piecach są za niskie, mówił Kosycarz.

Jan Hlebowicz z tygodnika Gość Niedzielny dodał, że sprawdzianem sprawności służb był tegoroczny sylwester. – Przypomnijcie sobie jak po imprezie wyglądała plaża. Przez kilka dni zalegały na niej śmieci. Nikt tego od razu nie sprzątał. Z kolei Wiktor Bater, który był korespondentem polskich mediów i przez 20 lat mieszkał w Rosji powiedział, że widzi kolosalny postęp w Polsce, jeśli chodzi o śmiecenie. – Jest lepiej. W Moskwie, gdzie mieszkałem nic się z tym problemem nie robi. Nie uważam, że należy się wzorować na tak drastycznych rozwiązaniach jak w Singapurze, ale kary są konieczne.

Audycję prowadził Tomasz Olszewski. Posłuchaj:

mat

Zwiększ tekstZmniejsz tekstCiemne tłoOdwrócenie kolorówResetuj