Ida wypromowała się w USA dzięki poczcie pantoflowej

– Kariera Idy to fenomen. Dostała Złote Lwy u nas, później nagle poszła przecinakiem przez świat, powiedziała  Iwona Borawska w Komentarzach Radia Gdańsk. Dlaczego film został doceniony oraz o innych produkcjach, które zdobyły statuetki Oscara rozmawiali Michał Grubman, dyrektor Sopot Film Festival i prowadząca audycję Agnieszka Michajłow. Patrzyłam jak te kostki domina po kolei padają i Ida kolejne nagrody zdobywa, a przede wszystkim jak zdobywa publiczność. Ona w Polsce była bardzo słabo oglądana w kinach. Lepiej było we Francji, Wielkiej Brytanii, Włoszech i Australii, mówiła Iwona Borawska.

Zanim Ida dostała pierwszą międzynarodową nagrodę to wręcz zeszła już u nas z ekranów. Po nagrodzie w Gdyni obejrzało ją ok. 119 tysięcy osób, a w samej Francji aż pół miliona, dodał Michał Grubman. Wszyscy komentatorzy zgodzili się, że Ida jest filmem przygotowanym dla kin studyjnych, a nie dla multipleksów.

Dyrektor Sopot Film Festivalu podkreślił, że w przeciwieństwie do innych polskich filmów promowanych w USA, Ida miała amerykańskiego dystrybutora, który postanowił ją wprowadzić do kin. – Nie było jednak gigantycznej akcji promocyjnej. Ida wypromowała się w USA pocztą pantoflową. Wszedł film z małym budżetem i z małym budżetem na promocję, ale zaczął się rozchodzić przez pryzmat nagród. Pocztą pantoflową rozniosła się wiadomość, że ten film dostaje dużo nagród i jest warty obejrzenia. Chodził tam w 180 kopiach.

I zarobił cztery miliony dolarów, wtrąciła Agnieszka Michajłow, która prowadziła audycję. Michał Grubman wyjaśnił, że kilka tysięcy członków Amerykańskiej Akademii Filmowej dostaje oskarowe filmy na płytach do obejrzenia, poza filmami zagranicznymi. Te obrazy zazwyczaj są pokazywane na specjalnych projekcjach, a Ida była w kinach. – Czyli fama szła, były nagrody. Nie było chyba żadnego skandalu, jedynie w Polsce pojawiły się głosy, że to obraz antypolski. Jednak ta opinia na świecie się nie przebiła, powiedziała Agnieszka Michajłow.

Komentatorzy wskazywali także na nagrodzone filmy, które polecają do obejrzenia. Michał Grubman mówił o trzech tytułach: „Whiplash”, „Birdman” i „Grand Budapest Hotel”. – Te dwa ostatnie dostały po cztery Oskary, przy czym „Grand Budapest Hotel” nagrody drugiej kategorii, ale całkowicie zasłużone. To nie jest film oskarowy według standardów Amerykańskiej Akademii Filmowej, jest to film autorski. Wes Anderson jest postrzegany jako reżyser amerykańskiego filmu autorskiego. Jego dzieła raczej przynoszą straty, ale jest tak cenionym reżyserem, że wszyscy aktorzy chcą u niego grać, podkreślił Michał Grubman.

Iwona Borawska poleca „Whiplash”. – To jest film, który robi wrażenie. Opowiada o młodym chłopaku, który chce być wybitnym perkusistą, wielkim i sławnym artystą. Trafia na nauczyciela, który jest szalenie wymagający, na granicy patologii. Za tą rolę dostał statuetkę J.K. Simmons. Na naszych oczach rodzi się w końcu artysta niezależny od widowni i od swego nauczyciela. To jest psychodrama, także film muzyczny, w rytmach wszystko zostało zmontowane. Zresztą za montaż też dostał Oskara. Dla mnie to jest mocna opowieść, mocniejsza niż „Birdman”, mówiła Iwona Borawska. Wraz Michałem Grubmanem polecają także „Boyhood”, który powstawał 12 lat.

W audycji rozmawiano także o innych polskich i zagranicznych filmach, kreacjach ubieranych przez gwiazdy na galę oskarową oraz teatrze i książkach.

Posłuchaj audycji:

marz
Zwiększ tekstZmniejsz tekstCiemne tłoOdwrócenie kolorówResetuj