Nikt przez rok nie sprawdził, czy sprawca wypadku rzeczywiście się leczy

To wymiar sprawiedliwości pośrednio odpowiada za wypadek w Gdańsku, w wyniku którego zginęła rowerzystka, stwierdzili komentatorzy Radia Gdańsk. W audycji skrytykowali system wyznaczania przerw od odbywania wyroku więzienia.

Gośćmi audycji byli Roman Daszczyński – Gazeta Wyborcza Trójmiasto, Marek Ponikowski – Telewizja Gdańsk i Michał Stąporek – portal trojmiasto.pl.

Komentarze Radia Gdańsk prowadził Jacek Naliwajek. W sobotnim wypadku niedaleko Galerii Bałtyckiej w Gdańsku zginęła rowerzystka a dwójka innych osób jadących ścieżką rowerową została ranna. Wypadek spowodował kierowca bez prawa jazdy, będący pod wpływem narkotyków. Okazało się, że mężczyzna jest kryminalistą, który wyszedł z więzienia na tzw. przerwę w odbywaniu kary z powodu konieczności podjęcia leczenia ratującego życie. Dziennikarze zastanawiali się jak to możliwe, że go wypuszczono.

Po wypadku w mediach pojawiły się głosy, że gdyby działał system Tristar udałoby się powstrzymać pirata drogowego, który spowodował wypadek. – Nie zgadzam się z tą tezą, mówił Michał Stąporek. Jego zdaniem nawet fotoradar w miejscu wypadku na Grunwaldzkiej we Wrzeszczu nie powstrzymałby tego kierowcy.

– Ten mężczyzna nie powinien być w tym samochodzie, nie powinien być pod wpływem narkotyków i nie powinien być na wolności. Fotoradar nie ma tu nic do rzeczy, bo on nie jechał szybko. Świadkowie mówią, że jechał około 70 km/h. Oczywiście jechał za szybko, ale przecież fotoradar nie wysłałby komunikatu do któregoś z komisariatów, że ktoś jedzie trochę szybciej, pytał Stąporek.

Zdaniem dziennikarza w tym miejscu jeździ tak 60 procent kierowców. – Wszyscy wiemy, że komisariat nie wyśle żadnego radiowozu, tak to nie działa. Również dzwonienie i informowanie policji o dziwnym zachowaniu kierowcy na drodze nie zawsze skutkuje wysłaniem radiowozu, uważa dziennikarz. Z kolei Marek Ponikowski uważa, że tylko aktywność policji może zakończyć problem szaleńczej jazdy niektórych kierowców. – Nie wiem dlaczego realna prewencja w wykonaniu policji praktycznie nie istnieje.

Roman Daszczyński dodał, że system Tristar nie pomógłby w zapobieżeniu sobotniemu wypadkowi. – Tu problem polegał na czymś innym. Nie mówimy o zwykłym kierowcy. Mówimy o kryminaliście, który ma na koncie rozbój, wymuszenie rozbójnicze, nakłanianie do niekorzystnego rozporządzenia majątkiem. Miał wyrok, ale rok temu sąd wypuścił go na wolność, miał przerwę w odbywaniu wyroku z powodu złego stanu zdrowia. We wrześniu ten sam człowiek dostał kolejny wyrok, tym razem 10 lat więzienia i wyszedł sobie z sali rozpraw. Tak nie powinno być, mówił Roman Daszczyński. – Nasz system penitencjarny nie sprawdził się.

Daszczyński powiedział, że sprawdził jak wygląda procedura uzyskiwania przerwy w odbywaniu kary. – Nie ma komisji trzech specjalistów, którzy określają czy człowiek jest rzeczywiście obłożnie chory i możliwe jest tylko leczenie poza więzieniem. Wystarczy, że skazany dostarczy dokumentację medyczną, z którą sąd się zapoznaje i zasięga opinii lekarza więziennego. I to wystarczy. Na tej podstawie wyszedł na wolność sprawca sobotniego wypadku.

Pytanie czy te procedury nie są zbyt liberalne, zastanawiał się dziennikarz Gazety Wyborczej Trójmiasto. Sąd dopełnił procedury, jak mówił Daszczyński – wszystko można uzasadnić przepisami, pytanie tylko czy to jest w porządku. – Mamy osobę, która straciła życie i dwie osoby w poważnym stanie, wszyscy mogli normalnie żyć. Co ciekawe w ciągu roku nikt nie sprawdził, czy ten mężczyzna miał jakiś zabieg, czy rzeczywiście się leczył? Nikt tego nie zrobił, podsumował komentator.

 

mat

Zwiększ tekstZmniejsz tekstCiemne tłoOdwrócenie kolorówResetuj