Zwierzęta w cyrku budzą kontrowersje i niesmak. „Coraz więcej wątpliwości co do tresury”

Z wiekiem u ludzi narasta brak akceptacji dla takich instytucji jak cyrk, w którym tresuje się zwierzęta, mówili goście Radia Gdańsk, komentujący zakaz występów Cyrku Arena w Słupsku. – Małe dzieci są nieświadome tego, co może spotkać zwierzę, dlatego z zachwytem oglądają takie spektakle, mówili komentatorzy. Prezydent Robert Biedroń kilka dni temu nie wydał zgody na dzierżawę terenu i występy w Słupsku cyrku z lwami, wielbłądami, lamami i innymi zwierzętami. Prowadzący komentarze Radia Gdańsk Marek Lesiński zaprosił do studia prawnika dr Marcina Wiszowatego z Uniwersytetu Gdańskiego, niezależnego publicystę Andrzeja Urbańskiego, prof. Sławomira Witkowskiego z Akademii Sztuk Pięknych i Mikołaja Chrzana z Gazety Wyborczej Trójmiasto.

– Jak byłem małym dzieckiem nie miałem dyskomfortu. Zawsze byłem niebywale podniecony, bo robiło to na mnie ogromne wrażenie, mówił Sławomir Witkowski. Gość Radia Gdańsk powiedział, że w dzieciństwie nie czuł, że zwierzęta aby uzyskać ich posłuszeństwo wobec trenera, mogą być niewłaściwie traktowane. – Im byłem starszy, tym bardziej zaczęło mnie to irytować, te wszystkie pieski chodzące na tylnych łapkach, skaczące przez obręcze. To zaczęło wzbudzać jakiś rodzaj niesmaku i chyba to się pogłębia.

Marek Lesiński pytał, czy sprawa z zakazem dla cyrku nie jest przypadkiem elementem mającym odwrócić uwagę od trudnej sytuacji finansowej Słupska, który musi oddać 24 mln złotych wykonawcy wyrzuconemu z budowy aquaparku. Zdaniem komentatorów miasto jest na skraju bankructwa.

Mikołaj Chrzan zauważył, że kłopoty Słupska nie są winą obecnego prezydenta, ale jego poprzednika Macieja Kobylińskiego, który podjął decyzję o budowie aquaparku. – Mam wrażenie, że Biedroń próbuje wykorzystać kłopoty Słupska do zbudowania jakiegoś frontu pomocy, n nie za bardzo ukrywał te kłopoty, więc trudno mówić żeby chciał teraz je „przykrywać” tematem cyrku.

– Tam chodziło o półtora tysiąca złotych dzierżawy. To śmieszne pieniądze dla takiego miasta jak Słupsk, dodał Andrzej Urbański. Zdaniem komentatora dyskusja o Robercie Biedroniu pokazuje, że jest on niezłym PR-owcem, bo wykorzystuje każdy moment, żeby o Słupsku było głośno. – Dyskusja o cyrku w sytuacji poważnych problemów, z którymi Słupsk się teraz boryka, jest dla mnie jednak trochę dziwna. Fajne okrągłe słowa, z których nic nie wynika, a miasto jak ma długi, tak pewnie będzie miało. Może zaraz się okazać, że Biedroń powie, że nie wolno wyprowadzać psów na smyczy i w kagańcach, ironizował Urbański.

Posłuchaj audycji:

mat

Zwiększ tekstZmniejsz tekstCiemne tłoOdwrócenie kolorówResetuj