Zatrważające wyniki badań. Co piąty Polak nigdy nie przeczytał książki. „Przykład idzie z domu. Wiele zależy od rodziców”

– Polacy dzielą się na tych, którzy nic nie czytają i na tych, którzy czytają bardzo dużo. Wiele zależy od tego, czy w dzieciństwie do czytania przyzwyczaili nas rodzice – mówili komentatorzy Radia Gdańsk.

Gośćmi Tomasza Olszewskiego byli: Mieczysław Abramowicz – pisarz, Jan Hlebowicz z Gościa Niedzielnego i Maciej Kosycarz z KFP.

TYLKO TO, CO POTRZEBNE

Z ostatnich badań wynika, że niemal co piąty Polak nigdy w życiu nie przeczytał książki. Odsetek ten niestety rośnie. – Polacy czytają w zakresie, który jest im potrzebny: podręcznik w szkole, cenę, przepis – mówił Maciej Kosycarz.

Mieczysław Abramowicz potwierdził tę tezę. – Wiele osób deklaruje, że przestali czytać, kiedy skończyli szkołę. Czyli czytali tylko to, co obowiązkowe. To przerażające – dodał.

ZATRWAŻAJĄCE WYNIKI

– Jesteśmy w ogonie w Europie, jeśli chodzi o czytanie. Czytanie książek sprawia, że naród jest bardziej rozumny, świadomy, oczytany. Jeśli rodzice nie czytają dzieciom, to kto ma to robić? Trzeba przemycać czytanie w filmach, serialach. Tymczasem tam w ogóle książki się nie pojawiają – mówił Maciej Kosycarz.

Wielu ludzi nie może uwierzyć, że wyniki badania są tak zatrważające. – Otaczamy się ludźmi, którzy czytają i sami czytamy. Według raportu Polska dzieli się na tych, którzy w ogóle nie czytają, albo na tych, którzy czytają bardzo dużo – zauważył Jan Hlebowicz.

CZEGO JAN SIĘ NIE NAUCZY...

Komentatorzy przyznali także, że przykład idzie „z góry”, a czytania należy uczyć od najmłodszych lat. – W tym badaniu wyszło, że czytają ci, w których rodzinach się czyta. Ich dzieci i wnuki obracają się wśród ludzi, którzy czytają. Widzę to po swojej rodzinie, mój wnuk, który ma 8 lat, od 2 sam pochłania książki. Ciągle jest otoczony książkami. Jeśli nie wyniesiemy z domu i szkoły zamiłowania do czytania, nie będziemy czytać – uważa Mieczysław Abramowicz.

Szkoła także odgrywa ważną rolę w tej kwestii. Tomasz Olszewski zauważył, że dobór lektur często „jest haniebny”. Często książki i ich sztywna interpretacja zniechęcają do czytania. Do jego słów odniósł się Jan Hlebowicz. – Zawsze mam z tym problem. Pytanie, czy gdyby tych lektur nie było, to później część uczniów by po nie sięgnęła? Teraz może się meczą z niektórymi, może mają problem z ich analizą, ale zapoznają się z najważniejszymi dziełami polskiej czy światowej lektury. Czy później byłaby na to chęć i czas? Nie wiem – mówi.

Jak dodał bardzo dużo zależy od tego, jakiego nauczyciela spotkamy na swojej drodze. – Czy bardzo trudna lekturę szkolna będzie w stanie przedstawić czy opowiedzieć o niej w sposób fascynujący. To jest klucz do tego. Niestety to są bardzo indywidualne przypadki – dodał.

NIEKTÓRE LEKTURY PO PROSTU TRZEBA POZNAĆ

Zdaniem Mieczysława Abramowicza niektóre z lektur są po prostu obowiązkowe. – Chciałbym zwrócić uwagę, że podstawowy kanon literatury polskiej, który każdy z nas poznawał w szkole jest tym samym kanonem, z którym zapoznawali się nasi rodzice. Mówię o tych wielkich dziełach polskiej literatury, którą po prostu trzeba poznać, żeby móc cokolwiek zrozumieć, choćby z historii Polski – dodaje Mieczysław Abramowicz.

GAZETY SPOSOBEM NA NUDĘ?

Maciej Kosycarz zauważył jeszcze inny problem. – W Polsce, patrząc na wyniki czytelnictwa tygodników widzimy, że nie czyta się także gazet. Kiedy jeździ się metrem po Londynie to widać, że tak wszyscy czytają. Bo są spragnieni wiedzy, tego, co się dzieje na świecie. Nie tylko newsowej wiedzy – opowiadał.

Mieczysław Abramowicz uważa, że wielu ludzi czyta prasę „przypadkowo”. – Mam wrażenie, że ci, którzy czytają gazety robią to po prostu ze zwykłej nudy. Bo muszą spędzić tam pół godziny czy 20 minut i trzeba coś robić – uważa.

– Fajnie. I o to chodzi. Zamiast się nudzić i gapić, czytajmy – apelował Maciej Kosycarz.

Posłuchaj audycji:

Maria Anuszkiewicz

Zwiększ tekstZmniejsz tekstCiemne tłoOdwrócenie kolorówResetuj