Komentatorzy: „Potrzeba kogoś, kto będzie kontynuował dzieło księdza Kaczkowskiego”

Ksiądz Jan Kaczkowski zmarł w wieku 38 lat po długiej walce z rakiem. Duchowny był założycielem Puckiego Hospicjum pw. św. Ojca Pio, uczył także studentów medycyny, jak rozmawiać z ciężko chorymi pacjentami. – Podczas jednej z podróży, spotkałem księdza Jana w samolocie. Przez kilka godzin go trochę obserwowałem i dopiero wtedy zdałem sobie sprawę, jak bardzo ten człowiek cierpi – mówił w Radiu Gdańsk Marek Ponikowski.
Komentarze w Radiu Gdańsk prowadził Jacek Naliwajek. Jego gośćmi byli Jarosław Popek z Dziennika Bałtyckiego, Piotr Semka z tygodnika Do Rzeczy oraz Marek Ponikowski z Uniwersytetu Gdańskiego. Wspominali postać księdza Jana Kaczkowskiego, który zmarł w Poniedziałek Wielkanocny w rodzinnym domu w Sopocie.

FANTASTYCZNA AKTYWNOŚĆ

– Każda najzwyklejsza operacja, a nawet samo czytanie, sprawiało mu widoczny ból. Wtedy doceniłem fantastyczną aktywność księdza Jana. Zrobił tak wiele rzeczy zmagając się ze straszną chorobą – mówił Marek Ponikowski.

JEGO DZIEŁO POWINNO ŻYĆ DALEJ

Zgadzał się z nim Piotr Semka, którzy także podkreślał dużą aktywność i zaangażowanie duchownego w pomoc innym ludziom. – Parę lat temu w gdańskim hospicjum odchodziła moja teściowa. Byłem tam wtedy stałym gościem. Miałem przyjemność widzieć działania księdza Jana. Zorientowałem się, jak bardzo wpływał na środowisko lekarzy i pacjentów. Myślałem sobie, co by było, gdyby ksiądz Kaczkowski miał więcej sił, by stworzyć więcej ośrodków godnego umierania? To byłaby piękna sytuacja, gdyby jego dzieło żyło dalej – powiedział dziennikarz.

Także Jarosław Popek uważa, że pomysły i praca księdza Jana powinna być kontynuowana. – Ksiądz Kaczkowski spotykał się ze studentami medycyny i uczył ich, jak rozmawiać z pacjentami, którzy byli bardzo ciężko chorzy. Ten element powinien być kontynuowany. Znam młodych lekarzy, którzy takich rozmów potrzebują. Potrzeba tę drogę kontynuować. Ksiądz Kaczkowski zostawił wiele zapisów na ten temat, więc jest na czym się wzorować – dodał w Komentarzach Radia Gdańsk.

SANTO SUBITO

– Księdza Kaczkowskiego osobiście nie znałem. Czytałem i słyszałem sporo o jego działaniach, szczególnie o puckim hospicjum. To było imponujące. Za jednym zamachem z powodzeniem zmierzył się z dwoma problemami: z problemem godnego odchodzenia i zaangażowania trudnej młodzieży. Hołdem dla niego było to, co wczoraj czytałem na forach internetowych. Komentarzami w paru przypadkach było wołanie: „Santo subito”. To jest świadectwo tego, że trafiał do młodzieży. W tych komentarzach był szczery ból i rozpacz po wiadomości, że ksiądz Kaczkowski zmarł – stwierdził Marek Ponikowski.

RATUJE SUMIENIE KSIĘŻY

– Mówimy o człowieku, który nie rozróżniał ludzi wierzących od niewierzących. Przypomina mi się wpis bloga, kiedy dostał nagrodę Tygodnika Powszechnego: „To ksiądz, który ratuje sumienie polskich księży”. Swoją postawą pokazywał właśnie, że księża mogą być bardzo blisko ludzi – podsumował Jarosław Popek.

Posłuchaj audycji:

Anna Michałowska
Zwiększ tekstZmniejsz tekstCiemne tłoOdwrócenie kolorówResetuj