Ponikowski: „Jestem wyczulony na krzywdę zwierząt. Tego w cyrku nigdy nie zaobserwowałem”

– Uważam, że akcja przeciwko wykorzystywaniu udziałowi zwierząt w spektaklach cyrkowych jest jakimś przedziwnym przejawem poprawności politycznej – mówił w Radiu Gdańsk Marek Ponikowski z Uniwersytetu Gdańskiego. Gośćmi Komentarzy Radia Gdańsk byli także Jarosław Popek z Dziennika Bałtyckiego i Piotr Semka z tygodnika Do Rzeczy, z którym połączyliśmy się za pomocą Skype. Audycję prowadził Jacek Naliwajek.

W niedzielę, mimo zakazu występów cyrku ze zwierzętami w Słupsku, jeden z nich przyjechał ze spektaklem do miasta. Show Cyrku Zalewski przyciągnęło wielu mieszkańców. Robert Biedroń, prezydent Słupska powiedział, że cyrk wystąpił nielegalnie. Podkreślił, że nie chodzi mu o udział zwierząt w przedstawieniu, ale o złamanie przepisów administracyjnych. – Z tego co wiem, cyrk nie miał zgody właściciela terenu na postawienie namiotu. Ta zgoda została wycofana – mówił. Zdaniem Zalewskiego prezydent Słupska szuka dziury w całym.

ZWIERZĘTA SA CHĘTNE DO WSPÓŁPRACY

– Ludzie, którzy się w to angażują, mają dziwne wyobrażenie na temat relacji zwierząt z ludźmi pochodzące z XIX wieku – mówił Ponikowski. – Każdy, kto ma do czynienia ze zwierzętami, wie, jak one są chętne do współpracy. To nie jest jakaś katorga. Polecam teksty Radziwinowicza w książce „Creme de la Kreml”, w której opisuje wizytę w cyrku kocim. Wiadomo, że z kotów inaczej niż po dobroci się nic nie wykrzesze. Tam jest rozmowa z treserem o specyfice nawiązania wręcz intelektualnego kontaktu tresera ze zwierzęciem – tłumaczył.

Komentator dodał, że cyrk to pewna magia, a częścią tej magii są występy zwierząt. – Bardzo jestem wyczulony na wszelkie objawy krzywdy zwierząt. Tego w cyrku nigdy nie zaobserwowałem. To jest rodzaj sztuki, która wymaga dobrego kontaktu człowieka ze zwierzęciem.

NIEPRAWDA, ŻE ZWIERZĘTA NIE SĄ MĘCZONE

Jarosław Popek także przyznał, że nie lubi cyrków. Zgodził się z Markiem Ponikowskim, że to, co się dzieje w Słupsku to kwestia poprawności politycznej. – Ale uważam, że to nieprawda, że zwierzęta nie są męczone. W wielu krajach jest zakaz wykorzystywania zwierząt, nie tylko dzikich: Wielka Brytania, Austria, Belgia, Singapur, Paragwaj. Ekwador. To kraje, które niekoniecznie patrzą na taką ogólnoświatową poprawność polityczną, tylko patrzą na to, w jaki sposób się traktuje zwierzęta – mówił dziennikarz Dziennika Bałtyckiego.

Zwrócił także uwagę na na kwestię przewożenia i przetrzymywania zwierząt. – To nie są naturalne warunki. Czytałem wypowiedzi, że skoro zabraniamy cyrków ze zwierzętami, to dlaczego nie zabraniamy ogrodów zoologicznych. To jest pomieszanie pojęć. Ogrody zoologiczne pełnią zupełnie inną funkcję i tam zwierzęta są traktowane zupełnie inaczej – wyjaśniał.

KTO W WOJSKU SŁUŻYŁ, TEN W CYRKU SIĘ NIE ŚMIEJE

– Nie lubię cyrku. Dlaczego? Może odpowiedzią będzie rosyjskie przysłowie – „Kto w wojsku służył, ten w cyrku się nie śmieje” – powiedział Piotr Semka. Jest w cyrku element tresury i musi być. Być może są takie momenty, które wymagają dobrych relacji z wykorzystaniem jego inteligencji. Ale są też zwierzęta, które są na tyle groźne, że treser musi wykorzystywać techniki bólu. Chce mieć stuprocentową pewność, jak się zwierzę zachowa, bo od tego zależy jego życie – mówił komentator Radia Gdańsk.

Posłuchaj audycji:

Maria Anuszkiewicz

Zwiększ tekstZmniejsz tekstCiemne tłoOdwrócenie kolorówResetuj