„Też wolałbym nie oglądać Kwaśniewskiego czy Czarzastego”. Komentatorzy o rocznicy 4 czerwca

4 czerwca dzieli Polaków. Proponowane nowe święto narodowe wzbudza kontrowersje. Czy powinniśmy szukać innej daty, która będzie wskazywała na przemiany prowadzące do wyzwolenia się Polski spod dominacji Rosji? Na te pytanie starali się odpowiedzieć Piotr Semka – tygodnik Do Rzeczy oraz Marek Ponikowski – Uniwersytet Gdański, goście Komentarzy w Radiu Gdańsk. Audycję prowadził Jacek Naliwajek.

Problem jest stary. 4 czerwca jest datą, która jest lepsza od tego, co próbował wprowadzić Aleksander Kwaśniewski, czyli od wprowadzenia nowej historii od Okrągłego Stołu. Wszyscy się biedzą z datą, która byłaby początkiem polskich reform. Komitet Obrony Demokracji połączył obecną datę z dniem protestu przeciwko władzy, wzmocnił się proces działania na przekór. Udowadnianie, że data 4 czerwca jest kiepska, to przesada. Przed wojną także pojawiły się problemy z tym, jaką datę wyznaczyć jako początek niepodległości. Data 11 listopada, na co wskazują historycy, nie była jakaś oszałamiająca. Data czerwca z 92 roku kładzie cień na datę 4 czerwca 89 roku – tłumaczył Piotr Semka.

– 14 lipca 1789 roku we Francji tłum zburzył małe, nieważne więzienie. Stało się coś o charakterze symbolicznym. Było to początek wydarzeń tak ważnych, że wydarzenie to wbudowało się w mit założycielski. Dla Polski nie ma lepszej daty mitu założycielskiego niż data 4 czerwca. Odezwał się suweren i powiedział: „nie chcemy komunizmu” – argumentował Marek Ponikowski. – Nikt po stronie solidarnościowej nie był przygotowany do rządzenia. Ale rozwój sytuacji w Polsce na przestrzeni 89 roku dowodzi zbiorowej, polskiej mądrości. To, że w Polsce nie darzyło się to, co zdarzyło się w Rumuni, to coś, za co powinniśmy być temu pokoleniu wdzięczni.

SIERPIEŃ ’80 ZAMIAST 4 CZERWCA?

Piotr Semka podkreślał, że data święta narodowego musi być poza dyskusją. Łączenie 4 czerwca z demonstracjami KOD i twarzą Aleksandra Kwaśniewskiego jest zdaniem Semki nieakceptowalne. Publicysta wskazał na datę sierpnia ’80. Jego zdaniem 4 czerwca może stać się świętem w przyszłości. Obecnie ta data dzieli.

– Andrzej Gwiazda od lat konsekwentnie twierdzi, że sierpień ’80 był robiony przez agentów – oponował Marek Ponikowski, który powiedział, że osobiście także wolałby nie oglądać Aleksandra Kwaśniewskiego czy Włodzimierza Czarzastego. – Przeddzień 4 czerwca przemówił Jarosław Kaczyński, który nazwał całą opozycję buntownikami i rebeliantami. Rebelię podnosi poddany, więc to nie są słowa ze słownika demokracji. Trudno się dziwić, że w reakcji na to poszły na demonstrację ludzie różnych orientacji – przypomniał Pionkowski.

– Andrzej Gwiazda nigdy nie twierdził, że sierpień ’80 stawia znak zapytania wobec roli Lecha Wałęsy. Nigdy nie negował bohaterstwa i oddania stoczniowców. Jarosław Kaczyński wypowiedział słowa o rebelii 4, a nie 3 czerwca, więc mówienie o tym, że to on aktywizował ludzi, jest nieprawdą. Pomijając to, sytuacja jest ciekawa, bo pokazuje, jakie poglądy ma Mateusz Kijowski. Jeśli byłoby tak, że odwołuje się do KOR-u i Solidarności, mógłby zaprosić na trybuny ludzi, którzy 4 czerwca stali wyłącznie po stronie Solidarności. On wybrał dziwaczną formułę. Patrzyłem na Kijowskiego jako na lidera przyszłej partii lewicowej. Zaskoczył mnie też zachwyt tłumu Aleksandrem Kwaśniewskim – powiedział Piotr Semka.

WYTYKANIE „ZAGROŻEŃ DLA DEMOKRACJI” TO DZIAŁANIE WYBIÓRCZE?

 Marek Ponikowski powiedział, że jego zdaniem, mimo obecności wymienionych osób kojarzących się z dawnym reżimem, ludzie wyszli na ulicę, bo uważają, że zagrożona jest demokracja. Wskazał mi.in. na projekt ustawy antyterrorystycznej.

Piotr Semka przypomniał, że za rządów Hanny Suchockiej pozwalano na inwigilowanie opozycji. W czasie prezydentury Kwaśniewskiego, mówił gość, istniał klub krakowskiego przedmieścia, w którym rozdzielano stanowiska w biznesie. – Mówienie, że to, co działo się za czasów Kwaśniewskiego, jest niczym, w porównaniu z tym, co dzieje się teraz, to typowe działanie wybiórcze dla potrzeb tworzenia wizerunków polityków.

WYBORY CZERWCOWE

Wybory czerwcowe, nazywane też wyborami do Sejmu kontraktowego odbyły się 4 i 18 czerwca. Zostały przeprowadzone na zasadach uzgodnionych w trakcie rozmów Okrągłego Stołu. Wybranych zostało 460 posłów na Sejm PRL oraz 100 senatorów utworzonego Senatu PRL. Były to pierwsze częściowo wolne wybory po II wojnie światowej.

Posłuchaj audycji:

puch

Zwiększ tekstZmniejsz tekstCiemne tłoOdwrócenie kolorówResetuj