Zatrudnianie Koreańczyków z północy w Polsce: Moralnie naganne, czy ich szansa na lepsze życie?

Praca Koreańczyków z północy w Polsce i problemy związane z wykorzystywaniem ich przez komunistyczny reżim, były jednym z tematów Komentarzy Radia Gdańsk. – To moralnie naganne – mówił w audycji Jarosław Popek. – Lepiej, żeby sobie u nas zarobili, niż umierali z głodu – dodał Marek Ponikowski.
Komentarze w Radiu Gdańsk prowadził Jacek Naliwajek. Jego gośćmi byli Piotr Semka z tygodnika Do Rzeczy, Marek Ponikowski z TVP3 Gdańsk i Uniwersytetu Gdańskiego oraz Jarosław Popek z Dziennika Bałtyckiego. Publicyści rozmawiali o koreańskich pracownikach w polskich zakładach, w tym w stoczniach na Pomorzu.

KOREAŃCZYCY CAŁĄ PENSJĘ ODDAJĄ WŁADZY

Zdaniem Jarosława Popka, zatrudnianie Koreańczyków jest moralnie naganne. Gość Komentarzy podkreślał, że to pozostałość czasów komunistycznych. Wspominał też własne doświadczenia z zagranicznej pracy. – Pod koniec lat 80. byłem w Czechosłowacji na wyjeździe studentów. Pracowaliśmy tam, a obok nas mieszkali Wietnamczycy i Koreańczycy, którzy pracowali w hucie. Kiedy odjeżdżali ci pierwsi, ładowali w kontenery wszystko, co mogli kupić. Koreańczycy nie zabrali ze sobą nic, bo wszystko musieli oddać władzy. To, co się dzieje w Polsce trwa od 1989 roku. To nie jest nic nowego. Jeżeli trzeba by było ukrócić ten proceder, konieczne są decyzje na szczeblu rządowym – tłumaczył dziennikarz.

TRZEBA ZAKAZAĆ TAKIEJ PRACY

Piotr Semka zauważył, że konieczna jest dociekliwość służb, które powinny szczególnie kontrolować pracę imigrantów z Korei Północnej. – Dokładna obserwacja relacji wewnętrznych w takiej grupie jest bardzo ważna. Byłbym za zakazaniem takiej pracy. Mogłaby powstać lista krajów, w których łamie się prawa człowieka. Tak samo jak Amerykanie mają listy państw terrorystycznych lub takich, gdzie handluje się bronią. Z takimi krajami się nie współpracuje – mówił dziennikarz tygodnika Do Rzeczy.

LEPIEJ ZAROBIĆ CZY UMRZEĆ Z GŁODU?

Nie do końca jest tak, że kategorycznie powinniśmy zakazywać Koreańczykom pracy w Polsce – uważa Marek Ponikowski. – Oburzamy się, że w krajach dalekowschodnich dzieci są wykorzystywane do tkania dywanów. Janusz Korwin-Mikke pytał kiedyś, czy lepiej żeby te dzieci zarabiały grosze, za które sobie coś kupią czy lepiej żeby w ramach naszego oburzenia umarły z głodu, bo nie będziemy tych dywanów kupować – zastanawiał się w Komentarzach.

ASPEKT LUDZKI MOŻE WYGLĄDAĆ INACZEJ

Wykładowca Uniwersytetu Gdańskiego dodał, że praca w Polsce daje Północnym Koreańczykom szansę na poprawienie warunków bytowych. – Mimo wszystko ci ludzie wiedząc, że prawdopodobnie duża część zarobków zostanie im odebrana, mają jakąś szansę, by poprawić życie swoich rodzin. Lepiej żeby zarobili, żeby żyli trochę lepiej, żeby zobaczyli świat poza swoją okropną Koreą Północną. Bardzo ważne jest, by te racje rozważyć. Ogólne oburzenie, że nie będziemy utrzymywać kontaktów z reżimem ma sens, ale aspekt ludzki może wyglądać trochę inaczej – podsumował.

Goście audycji rozmawiali też o poprawności politycznej, która zdominowała kampanię wyborczą w USA oraz o prezentowanej w Bundestagu wystawie „Polacy i Niemcy. Historia dialogu”, którą krytykuje dziennikarz Die Welt.

Posłuchaj audycji:

Anna Michałowska
Zwiększ tekstZmniejsz tekstCiemne tłoOdwrócenie kolorówResetuj