W wakacje bramki na A1 pozostaną zamknięte. „To było działanie pod publiczkę”

fot r nitychoruk rg 20

Bramki na odcinku autostrady A1 między Toruniem a Gdańskiem pozostaną zamknięte w wakacje, nawet jeśli ruch będzie wzmożony. Poinformował o tym resort infrastruktury. Czy jest to dobra decyzja? Dyskutowali o tym goście Komentarzy w Radiu Gdańsk.

Gośćmi audycji byli Ryszarda Wojciechowska – Dziennik Bałtycki, Jan Hlebowicz – Gość Niedzielny, Krzysztof Katka – Gazeta Wyborcza Trójmiasto oraz Andrzej Urbański – Centrum Opieki i Aktywizacji Seniorów Swissmed w Gdańsku. Audycję prowadziła Agnieszka Michajłow.

RZĄD NIE POMOŻE KIEROWCOM

Mimo wzmożonego ruchu, w wakacje nie będą otwierane bramki na autostradach. Potwierdził to w mediach minister infrastruktury Andrzej Adamczyk. – Czy rząd powinien pomagać kierowcom, którzy będą się chcieli dostać nad morze, a pewnie staną w korkach? – pytała Agnieszka Michajłow.

– Zanim odpowiemy sobie na to pytanie, spójrzmy na stronę księgową tego przedsięwzięcia – przestrzegał Krzysztof Katka. – Co roku za dostępność północnego odcinka autostrady A1 fundusz drogowy płacił około 600 milionów złotych. Od roku 2015 rozpoczęła się spłata gigantycznego kredytu, co też obciąża fundusz drogowy. Koszty dostępności autostrad, razem ze spłatą kredytów, przekraczają miliard złotych i mogą się zbliżać do 1,5 miliarda złotych.

Katka tłumaczył, że opłaty pobierane przy przekraczaniu bramek zasilają fundusz drogowy, a ich brak sprawia, że możliwości zmniejszania obciążeń funduszu maleją niemalże do zera.

ZA PLATFORMY BRAMKI BYŁY OTWIERANE

Prowadząca program przypomniała, że w czasach rządów PO ludzie z niecierpliwością oczekiwali na doniesienia medialne dotyczące tego, czy ówczesny rząd otworzy bramki na autostradzie i ułatwi życie kierowcom stojącym w korkach. – Wydawało się, że nie może być innej decyzji, a jednak – wtrąciła Agnieszka Michajłow.

– Nie istnieją merytoryczne i finansowe przesłanki do tego, żeby otwierać bramki. Jedyny argument, żeby dopomóc kierowcom zmierzającym do i z pomorskich plaż, nie powinien być najważniejszym kryterium. Powinniśmy być konsekwentni. Albo otwieramy wszystkie bramki, albo nie otwieramy żadnych. Jestem za tym, żebyśmy nie otwierali żadnych – postulował Jan Hlebowicz.

Ryszarda Wojciechowska przypominała, że już kiedyś na antenie Radia Gdańsk mówiła, iż otwieranie bramek na A1 jest działaniem „pod publiczkę”, które uprzywilejowuje jedynie cześć kierowców. – Jestem tylko ciekawa, czy PiS będzie równie konsekwentne w sprawie A4 przed Światowymi Dniami Młodzieży w Krakowie. Dodatkowo otwieranie bramek, jak sobie przypominam, wcale nie rozładowywało korków.

Fot. Radio Gdańsk/Rafał Nitychoruk

POTRZEBNE SĄ ROZWIĄZANIA SYSTEMOWE

Andrzej Urbański przychylił się do opinii przedmówców. Stwierdził, że też jest przeciwnikiem otwierania bramek na A1. Zwrócił uwagę na aspekty bezpieczeństwa i płynności ruchu drogowego. – Chciałbym, żeby rozwiązano problem, o którym mówiła kiedyś pani minister Bieńkowska, chwaląc się tym, że ma już pewien system mający rozładować korki na bramkach. Korki to problem w całej Europie, nawet w Niemczech, gdzie nie pobiera się opłat na autostradach.

Urbański przypomniał, że w Polsce potrzebne są nie tylko kolejne kilometry dróg, ale także rozwiązania systemowe, do których otwieranie bramek A1 nie należało. Goście zastanawiali się, czy samochody osobowe powinno wyposażać się w urządzenia montowane w ciężarówkach, czyli tzw. viabox-y, co wiąże się z dodatkowym wydatkiem, ale umożliwia przejazdy bez zatrzymywania się w celu dokonania opłat.

Każdej doby autostradą A1 na odcinku pomiędzy Toruniem i Gdańskiem przejeżdża 45 tysięcy pojazdów. 17 sierpnia 2014 roku, po długim weekendzie, padł rekord na tej trasie. Wówczas przez 24 godziny przejechało tamtędy 93 tysiące samochodów, a od kierowców nie pobierano opłat w czasie przekraczania bramek.

Posłuchaj audycji:

Piotr Puchalski

Zwiększ tekstZmniejsz tekstCiemne tłoOdwrócenie kolorówResetuj