Powybijane szyby, zniszczone drzwi, zdemolowana hala. „Kibole czują przyzwolenie na swoje zachowanie”

Do zdarzenia doszło w nocy z soboty na niedzielę w Gdyńskim Centrum Sportu. Grupa zamaskowanych napastników wtargnęła na teren hali. Oszacowano, że straty nie przekroczyły tysiąca złotych. 
Kontrowersyjne zdarzenie w Gdyni komentowali w rozmowie z Tomaszem Olszewskim: Małgorzata Puternicka – blogerka, Maciej Kosycarz – Agencja KFP, Mieczysław Abramowicz – pisarz, historyk oraz Michał Stąporek – Trójmiasto.pl.

NIC SIĘ NIE STAŁO…

– Burdy nie było, nogi same się połamały, a drzwi były już popsute – komentował słuchacz. Zdarzenie w Gdyńskim Centrum Sportu budzi wiele kontrowersji, ale i wątpliwości.

Władze GCS znalazły się w niezręcznej sytuacji – zauważał Michał Stąporek. – Sprawa i tak już jest nagłośniona, ale jeśli będziemy to bardziej dmuchać, to ktoś zapyta: co w miejskiej hali w środku nocy robili ludzie, którzy nie są pracownikami GCS i dlaczego malowali transparenty o prowokacyjnej treści – zastanawiał się dziennikarz. 

W ostatnich dniach napływały sprzeczne informacje co do charakteru napaści. Pierwsze doniesienia jasno sugerowały napaść na znajdujących się w hali sympatyków Arki. Sprawdzenie monitoringu rozwiało wątpliwości – bijatyki nie było. 

– Uznano, że lepiej to wyciszyć, a jeszcze lepiej zmusić Stowarzyszenie Kibiców Arki Gdynia do umycia wylanej farby niż robić wielką burzę łącznie z informowaniem policji – dodał Stąporek.

ANATOMIA KIBOLA

– Ta atmosfera rzeczywiście się podgrzewa pomimo tego, że oficjalnie nie mamy skandalu ani przestępstwa, które musi ścigać policja. Jednak czuć to wewnętrzne napięcie, które może się wylać podczas derbów – komentowała Małgorzata Puternicka.

Według Mieczysława Abramowicza, incydent między kibicami Arki i Lechii to „taki klocek z dużo większej układanki”. – Kibole są mniejszością wśród kibiców na stadionach. Ten zdrowy trzon „kibicostwa” to ludzie , którzy idą przeżyć wydarzenie sportowe, a nie po to, żeby się „naparzać”, ale ta mniejszość  z miesiąca na miesiąc staje się silniejsza.
Dzieje się to dlatego, że czują przyzwolenie na swoje zachowanie – dodaje.

Zauważył również, że policjant interweniujący przeciwko bandytom „kibolskim” jest narażony na to, że zostanie postawiony przez sądem, a kibole są bezkarni.

Problem „kibolstwa” i przemocy na stadionach to nie jest nowy problem. Maciej Kosycarz nawiązuje do przykładu Wielkiej Brytanii – tam było gorzej niż w Polsce i potrafili sobie poradzić.

STADIONOWY PATRIOTYZM

– Kibolstwo „patriotyczne” ma dobrą atmosferę wokół siebie, przyzwolenie. Widzimy jak nadużywany jest znak Polski Walczącej. Na każdym stadionie są wielkie banery mówiące o hołdzie dla Żołnierzy Wyklętych. Nie ma systemowego rozwiązanie tego problemu – wnioskuje Mieczysław Abramowicz.

„Kibole niszczą fajne sportowe święto, jakim są derby. Niszczenie oprawy Arki na meczu Lechii powinno być ukarane przez władze Lechii tym bardziej, że wiemy skąd tę oprawę Lechiści mieli”- komentował w wiadomości sms słuchacz.

Posłuchaj audycji:

 Jacek Klejment/mili/mar
Zwiększ tekstZmniejsz tekstCiemne tłoOdwrócenie kolorówResetuj