Chora psychicznie ukradła dwa cukierki, a sąd odroczył postępowanie. Komentatorzy: „Doszło do kompletnego idiotyzmu”

Czy osoba chora psychicznie dokonująca drobnej kradzieży powinna być traktowana tak samo jak zwyczajni przestępcy? Goście Komentarzy Radia Gdańsk dyskutowali o sprawie schizofreniczki, która ukradła dwa cukierki, przez co trafiła do sądu.
Gośćmi Tomasza Olszewskiego byli Małgorzata Puternicka (blogerka), Mieczysław Abramowicz (pisarz, historyk), Maciej Kosycarz (fotoreporter, Agencja KFP) i Michał Stąporek (Trojmiasto.pl).

Niedawno informowaliśmy o sądowym procesie chorej na schizofrenię mieszkanki Ustki. Powodem była kradzież dwóch cukierków, które chora kobieta włożyła do kieszeni będąc w sklepie. Sprawę do sądu skierowała policja, która została wezwana przez ochronę. Sąd nakazał przebadanie kobiety przez psychiatrę, aby ustalić czy w momencie kradzieży była zdolna do „rozpoznania znaczenia swojego postępowania”. Chorej kobiecie grozi areszt lub grzywna. Wartość skradzionych cukierków nie przekracza złotówki. Proces mieszkanki Ustki jest odroczony do stycznia.

SPOŁECZEŃSTWO POWINNO SIĘ ZASTANOWIĆ

Sprawa chorej na schizofrenię kobiety budzi kontrowersje. Nie ulega wątpliwości, że czyn, którego miała się dopuścić to kradzież, jednak sprzeciw może budzić wszczęte przeciwko niej postępowanie sądowe. – Nie zawsze w karanie takiej osoby powinien angażować się aparat państwa, gdy mamy do czynienia z taką szkodą społeczną – mówił Michał Stąporek. – Ta pani była pacjentką poradni psychiatrycznej. Powinniśmy jako społeczeństwo się zastanowić, co nam się bardziej opłaca: czy tę kobietę powinien odstawić do domu policjant, gdzie ktoś się nią zajmie, czy wszczynać długotrwałą procedurę kosztującą państwo znacznie więcej pieniędzy niż odzyskanie tych sześćdziesięciu groszy.

PRZEBADAĆ SĘDZIĘ

– Tutaj w ogóle doszło do kompletnego idiotyzmu – ostro komentowała Małgorzata Puternicka. – Pani ukradła dwa cukierki. Przychodzi policjant i zaczyna się procedura sądowa. Dochodzi do kuriozalnego wyroku: 20 godzin prac społecznych za kradzież dwóch cukierków. W trakcie postępowania okazuje się, że pani może być niepoczytalna i pani sędzia zarządza powołanie biegłego w tej sprawie. Ja bym się zgadzała, ale pod jednym warunkiem: że biegły przebada panią sędzię i policjanta – mówiła.

POUCZENIE MOŻE POMÓC

Mieczysław Abramowicz również negatywnie odniósł się do sprawy. Zasugerował, że w takich sytuacjach, zamiast wytaczać procesy sądowe osobom chorym psychicznie, powinno się udzielić reprymendy. Podał przykład z własnego doświadczenia. – Sam usłyszałem kiedyś od bardzo miłego policjanta „udzielam panu pouczenia”. Przejechałem na zielonej strzałce bez zatrzymania się. Od tej reprymendy już tego nie robię – mówił historyk. – My wszyscy płacimy kolosalne pieniądze za głupotę pani sędzi.

Nie zgadzał się z nim Maciej Kosycarz. – Nie może być przyzwolenia i świadomości, że pewne osoby nie unikną kary, bo dla złodzieja reprymenda jest niczym – mówił fotoreporter. – Jednak w tym wypadku to głupota – dodawał.

– Ja się nie dziwię, że te sądy są tak zajęte, że później rozmaici przestępcy, którzy mają przewały na miliony, nie mogą stanąć przed sądem dopóki sprawa się nie przedawni – mówił prowadzący Tomasz Olszewski.

BRAK ZASADY PRECEDENSU

Michał Stąporek zwrócił uwagę, że sąd jest ostatnim etapem postępowania w takich przypadkach. Przypomniał również, że takie sytuacje zdarzały się wcześniej. Mieczysław Abramowicz przypomniał, że nie działa przy nich jednak zasada precedensu. Z kolegi Małgorzata Puternicka nazwała takie działania kompromitacją systemu sprawiedliwości.

Posłuchaj audycji:

Rafał Mrowicki
Zwiększ tekstZmniejsz tekstCiemne tłoOdwrócenie kolorówResetuj