Komentatorzy o przesłuchaniu Marcina P.: „Jego wiarygodność jest zerowa. Może powiedzieć wszystko”

Czy komisja śledcza ds. Amber Gold zdaje egzamin? W ostatnich dniach przed sejmową komisją stanął Marcin P., a jego żona Katarzyna P. odmówiła składania zeznań. Marcin P. twierdzi, że to politycy sami szukali z nim kontaktu, wśród nich mieli być prezydent Gdańska Paweł Adamowicz oraz członkowie miejskiego prezydium. Prezydent Adamowicz zaprzeczył tym słowom na Twitterze. Przesłuchanie Marcina P. w omawiano w Komentarzach Radia Gdańsk. Gośćmi Agnieszki Michajłow byli Roman Daszczyński (Gdańsk.pl) i Jan Błaszkowski (Fakty TVN).

– Wartość informacyjna i wiarygodność większości tego mówił Marcin P. jest zerowa. To oszust i konfabulant. Myślę, że komisja jest uzależniona od tego, kogo przesłuchuje – oceniał Jan Błaszkowski. – Trudno zadawać pytania o to jak państwo zdało egzamin ws. Amber Gold, kiedy przed komisją staje małżeństwo P. i albo nic nie mówi albo mówi to, co im ślina na język przyniesie bez możliwości weryfikacji. Moim zdaniem ciekawszym świadkiem był na przykład Michał Tusk.

Zeznania Marcina P. momentami szokowały Romana Daszczyńskiego. – On utrzymywał, że prowadził normalną działalność gospodarczą i był zwykłym przedsiębiorcą. Oszukał tysiące ludzi na ponad 800 milionów złotych!

„NIE MA SZANS NA ODZYSKANIE WIARYGODNOŚCI”

Słynne jest już zdanie „Ja nic Polakom do zwrócenia nie mam”, które wypowiedział Marcin P. podczas przesłuchania. – Mieliśmy na ten temat dyskusję w redakcji i większość była oburzona, a ja pomyślałem, że on to przekalkulował – komentował Jan Błaszkowski. – Ten człowiek nie ma szans na odzyskanie zaufania całej opinii publicznej, która ma go za cwaniaczka. Jeśli nie ma szans na odzyskanie wiarygodności i własnej twarzy, to można otoczeniu powiedzieć już wszystko.

– Nie ma też do powiedzenia, jakie były kulisy powstania tej firmy i skąd był kapitał początkowy. Dla mnie bulwersujące było to, że pouczał posłankę Możdżanowską w chamski sposób, bo wybitnym biznesmenem to on nie jest – mówił Roman Daszczyński. – Żałuję, że Małgorzata Wassermann nie była tak ostra jak potrafi. W tym momencie powinna go zrównać z ziemią. Mówił co chciał. Jeden z posłów uczestniczył w teatrze. Poseł Suski zapytał go czy czuje się zagrożony. W tym momencie Marcin P. teatralnie zamilkł. Myślę, że się boi kogoś z tysięcy oszukanych Polaków. Sądzę, że wygodniej mu w areszcie niż na wolności.

mro
Zwiększ tekstZmniejsz tekstCiemne tłoOdwrócenie kolorówResetuj