Podczas ostatniego meczu Lechii Gdańsk na trybunach stadionu pojawił się transparent, który zapoczątkował wiele dyskusji. Co należy zrobić, aby podobne incydenty już się nie powtarzały?
Sylwester Pięta rozmawiał z Anną Dobiegałą – Gazeta Wyborcza Trójmiasto i Małgorzatą Tarasiewicz – Mieszkańcy dla Sopotu.
– Tego typu przemocowe transparenty tylko nakręcają agresję i nie powinny się zdarzać sytuacje, w których są umieszczane w miejscach publicznych. Nie ma co dyskutować merytorycznie z treścią tego transparentu. Trzeba raczej zastanowić się, w jaki sposób w przyszłości uniknąć sytuacji, w których tego typu treści byłyby upubliczniane. Tu pojawia się sprawa Urzędu Miasta Gdańska, które jest miastem wolności i solidarności, w którym istnieje rada do spraw wolności, a jednocześnie na stadionie miejskim dochodzi do tego typu ekscesów. Należałby się zastanowić, w jaki sposób miasto powinno zareagować i doprowadzić do sytuacji, w której tego typu wydarzenia nie będą miały miejsca – uważa Małgorzata Tarasiewicz.
Ciekaw jestem, czy osoby rozwieszające ten transparent zdają sobie sprawę ile osób z szeroko pojętego środowiska LGBT mają wśród swoich znajomych, i ile takich osób siedzi w tej chwili na trybunach. #LGDWPŁ #gdansk pic.twitter.com/wdV4IzZNOG
— Paweł Trawiński (@PawelTrawinski) 11 marca 2019
– Miasto na pewno powinno zareagować. Wiceprezydent Piotr Kowalczuk powiedział, że trzeba edukować i rozmawiać. Owszem, ale jeżeli ktoś w sposób jawny obraża innych, to rozmawianie nie wystarczy. Powinna być kara. Pamiętajmy, że są „kibice i kibice”. Nie możemy wrzucać wszystkich do jednego worka. Oczywiście, że wszędzie można wyrażać swoje poglądy, ale nie róbmy tego w sposób obrażający innych ludzi. Czy jesteśmy w stanie określić osoby, które wniosły transparent? Jeżeli tak, powinny być objęte zakazem stadionowym – twierdzi Anna Dobiegała.