Czwarta fala pandemii przybiera na sile. Komentatorzy zaniepokojeni postawą Polaków w obliczu zagrożenia

Najnowszy bilans zakażeń i największa liczba zgonów podczas ostatniej fali pandemii koronawirusa niepokoi. Czy Polacy wyciągają z tego wnioski? W „Komentarzach Radia Gdańsk” Andrzej Urbański poprosił o opinie Antoniego Szymańskiego, polityka, socjologa i senatora dziewiątej kadencji oraz Lecha Makowieckiego, kompozytora, scenarzystę i felietonistę.

Antoni Szymański krytycznie odniósł się do zachowań osób lekceważących pandemię. – Przede wszystkim dyscyplina społeczna jest jednak zbyt mała jak na zagrożenie i skutki tego, co się dzieje. Testujemy bardzo mało, wiem to z własnego doświadczenia, bo rozmawiam z bardzo wieloma ludźmi, którzy przechorowali. Mówią, że się nie testowali, ale wszelkie objawy świadczyły o tym, że mieli COVID-19. Ale przede wszystkim spójrzmy na liczbę ludzi, którzy umierają. Wczoraj to było ponad 500 osób, to nieprawdopodobna skala, której nie przerabiamy nawet w sensie emocjonalnym. To dotyczy tysięcy osób w rodzinach dziennie – oceniał.

Również Lech Makowiecki zauważył, że coraz więcej Polaków nie podchodzi do epidemii COVID-19 z należytą powagą. – Podejrzewałem, że sprawa COVID-19, jeśli będzie przeciągała się bardzo długo, a przeciąga się już jakiś czas, spowszednieje nam. Zaczynamy traktować to jak normalną chorobę sezonową, może trochę bardziej zjadliwą niż grypa z Hongkongu czy ptasia grypa, ale jednak przyzwyczajamy się do tego. Czy to dobrze, czy źle? Liczę na odporność i czekam, modlę się, domagam się lekarstwa na chorobę, która nazywa się COVID-19. Szczepionki szczepionkami, a lekarstwo jest niezbędne tu i zaraz – podkreślał.

 

MarWer

Zwiększ tekstZmniejsz tekstCiemne tłoOdwrócenie kolorówResetuj