Polska odchodzi od rosyjskich węglowodorów. „Są wątpliwości, czy zdecydują się na to inne kraje”

(Fot. Wikimedia.org)

Premier Mateusz Morawiecki ogłosił plan odejścia od rosyjskich węglowodorów i wezwał państwa Unii Europejskiej, aby wprowadziły embargo na surowce z Rosji. Zapowiedział, że „jeśli chodzi o węgiel, to ma nadzieję, że kwiecień, najpóźniej maj, będzie tym realnym terminem całkowitego odejścia od rosyjskiego węgla”. Natomiast odejście od ropy naftowej planowane jest do końca bieżącego roku, zaś od gazu do końca przyszłego roku. Czy inne kraje wezmą przykład z Polski? Czy Ukraińcy tego od nas oczekują?

Na te tematy Olga Zielińska rozmawiała na naszej antenie w „Komentarzach Radia Gdańsk”. O zdanie zapytała gości: Piotra Piotrowskiego, wykładowcę akademickiego, dziennikarza „Gościa Niedzielnego”, oraz Aleksandra Żywczyka z „Tygodnika Solidarność”.

– Ukraińcy są teraz w sanie wojny, bardzo cierpią. Widziałem tam całą masę ludzkich tragedii, czasem brakuje słów, żeby to opisać. Oczekują każdego rodzaju pomocy, przede wszystkim osłabienia Rosji, m.in. przez odejście od paliw kopalnych, których ten kraj jest największym na świecie producentem. To warunek, by wojna jak najszybciej się skończyła. A toczona jest w pełnej skali, giną cywile, zabijane są dzieci. Wszyscy w Ukrainie się spodziewają po krajach zachodnich takich sankcji, Polska jest tu światłym przykładem. Mam jednak duże wątpliwości, czy zdecydują się na taki krok Niemcy oraz nie mam żadnych wątpliwości co do tego, że nie zdecydują się na to Francuzi – wskazywał Aleksander Żywczyk.

– Zgadzam się z tym, ale dokonałbym tu roszady i zamienił te kraje miejscami. Niemcy od kilkunastu lat są w roli hegemona, jeśli chodzi o gromadzenie węglowodorów, głównie gazu, i kreowanie całego rynku europejskiego na te paliwa. A więc oni tak łatwo nie odpuszczą. Trzeba przypomnieć kwestię rurociągu, który jest zbudowany i czeka na „lepsze chwile”, żeby go uruchomić. To nie jest tak, że Niemcy odpuszczą zainwestowane pieniądze. Nie ma co się łudzić, nie bądźmy naiwni – dodał Piotr Piotrowski.

– Zostając przy temacie paliw energetycznych, Donald Tusk ostatnio powiedział: „mój rząd zbudował gazoport, rząd PiS-u nadał mu tylko nazwę”. A przecież faktem jest, że prace nad gazoportem w Świnoujściu rozpoczął rząd PiS. Według zakładanego planu, obiekt miał być oddany do użytku w 2011 roku, ale zostało to opóźnione o cztery lata. Dodam, że NIK uznał, że za rządu Tuska nie podjęto prac legislacyjnych, niezbędnych do usunięcia barier przeszkadzających w realizacji inwestycji – przypomniała prowadząca audycję Olga Zielińska.

– Donald Tusk opowiada różne rzeczy, myślę że nie należy go traktować poważnie. Zresztą nawet jego koledzy partyjni nie traktują go poważnie. Jest osobą, która politycznie już się nawet nie topi, tylko utonęła. Nie ma aż takiego znaczenia, jakie chciałby sobie przypisywać. Ego Donalda Tuska to jest duży problem tego polityka, urosło do wielkości galaktyki. Oczywiście rząd PO nie robił nic w celu zapewniania Polsce niezależności energetycznej, nie budował infrastruktury. Donald Tusk jest po prostu kłamcą i wszyscy o tym wiemy – stwierdził Aleksander Żywczyk.

– Bardzo ciekawym wątkiem jest tu wspomniana kontrola NIK-u i zachęcam wszystkich do zajrzenia do tych dokumentów. Szczególnie ważna jest tam rola jednego z wykonawców, a mianowicie włoskiej firmy, która o dziwo, a może wcale nie o dziwo, była bardzo mocno powiązana z Gazpromem. Ta inwestycja toczyła się w ślimaczym tempie, ale nie w tym kierunku, aby ją ukończyć. Przypomnę samo otwarcie, w zasadzie kuriozalne, które było jakby otwarciem wioski potiomkinowskiej, w której nic nie zadziałało – dodał z kolei Piotr Piotrowski.

Goście Radia Gdańsk rozmawiali także o kolejnej ważnej kwestii: według amerykańskiej administracji Rosjanie blokują dostęp do ukraińskich portów, tym samym odcinając eksport zboża i przygotowują w ten sposób grunt pod globalny kryzys żywnościowy.

– Jest to ponad wszelką wątpliwość retorsja za sankcje gospodarcze, które na Rosję zostały nałożone. Bezspornie będzie to bardzo bolesny cios dla gospodarki żywnościowej nie tylko Europy, ale również Afryki Północnej, a właściwie całego świata. Zwróćmy uwagę na to, że Ukraina jest spichlerzem Europy, największym producentem podstawowej, nieprzetworzonej żywności. Jest też podstawowym dostawcą zbóż dla wielu krajów. To, co się teraz dzieje na morzu Czarnym, będzie wymagało interwencji być może również zbrojnych Stanów Zjednoczonych i całego NATO – podkreślił Aleksander Żywczyk.

– Rozmawiałem ostatnio z piekarzami i z tego, co widać w ostatnich kilku tygodniach, mamy do czynienia z sytuacją, kiedy ceny pszenicy wywindowały już do poziomu ok. dwóch tysięcy złotych, o cenie nawozów sztucznych nie ma co wspominać, bo jest „kosmiczna”. My raczej powinniśmy dać sobie radę, nam głód nie grozi, ale z pewnością grożą nam zmiany cenowe na rynku. I tego piekarze bardzo się obawiają i to już jesienią czy zimą tego roku. Dziś wiadomo, że na Ukrainie 40 proc. pól nie zostanie obsiane i taki będzie ubytek. Ukraina jest nie tylko spichlerzem Europy, ale żywi też kraje mniej rozwinięte – podsumował Piotr Piotrowski.

POSŁUCHAJ CAŁEJ ROZMOWY:

raf

Zwiększ tekstZmniejsz tekstCiemne tłoOdwrócenie kolorówResetuj