Komedia czy film gangsterski? Komentatorzy o Donaldzie Tusku, który „wszedł na grabie”

(fot. Twitter/AdrianStankowski, arch. RG)

Z zeznań Marcina W., współpracownika Marka Falenty, któremu jeszcze dwa dni temu wierzył Donald Tusk, wynika, że Michał, syn byłego premiera, miał odebrać 600 tys. euro łapówki. Ma istnieć nagranie potwierdzające, że do takiej sytuacji doszło. Czy to pogrzebie Platformę Obywatelską i jej lidera? Nad tym w „Komentarzach Radia Gdańsk” zastanawiali się goście Piotra Kubiaka: Adrian Stankowski, redaktor naczelny portalu gpcodziennie.pl, publicysta „Gazety Polskiej Codziennie” i Telewizji Republika, oraz Piotr Piotrowski z „Gościa Niedzielnego”, wykładowca akademicki.

– Jeżeli taki film ocalał, to będzie gwóźdź do trumny Donalda Tuska i PO. Nie wiem tylko, jaki film oglądam. Czy to jest „Ojciec Chrzestny”? Słyszymy paradygmat działania grupy przestępczej, słownictwo typowe dla takiej grupy, syn premiera Polski posługuje się groźbami pozbawienia życia. To zupełnie zatrważające. Jest też druga warstwa. Nie wiem, czy to nie jest „Gang Olsena” albo „Benny Hill”. To kompletna komedia. Gdyby sprawa nie dotyczyła realnych wydarzeń, to bym się bardzo głośno śmiał. Premier Polski, „król Europy”, domniemany Frank Underwood galaktycznej polityki, daje się złapać jak ostatni patałach, daje się podpuścić tekstowi pseudodziennikarza. Jeszcze wczoraj słyszeliśmy, że Marcin W. jest bardzo wiarygodnym świadkiem, że ten, kto kwestionuje jego zeznania, jest ruskim agentem, na podstawie wypocin kompletnego obsesjonata – bo to nie jest dziennikarz, a taki tekst w mojej gazecie nie mógłby się okazać, niezależnie kogo by dotyczył, bo jest skonstruowany z samych insynuacji. Tusk wyszedł na kompletnego patałacha, dał się wypuścić. Jeżeli jest guru politycznym, to powinien sprawdzić, co w tych protokołach jest. „Gazeta Polska” pisała o tym dwa lata wcześniej, nasz informator przekazał nam bardzo precyzyjne informacje z tego, co one zawierają. Wystarczyło użyć Google, żeby wiedzieć, że jest takie niebezpieczeństwo, że się wejdzie na grabie. To jest stan, który ośmiesza Donalda Tuska i całą Platformę Obywatelską. Jestem bardzo ciekaw, jak zjedzą teraz żabę z komisją śledczą – zastanawiał się Adrian Stankowski.

– To jest komedia, pseudogangsterski film z bardzo słabym scenariuszem. Miała być bomba, która miała wybuchnąć, miał się trup posypać, a strzelił kapiszon, ale ten też może okazać się śmiertelny. To strzał w kolano albo inną, ważniejszą część ciała przewodniczącego Tuska. Bardzo źle ktoś mu doradził. Donald Tusk w tej chwili niespecjalnie ma ochotę zajmować się polityką. Pracował wiele lat w UE, niestety, musiał wrócić do nas, objął stery opozycji, idzie mu bardzo słabo, bo bardzo źle ktoś to realizuje i wstawił go na te grabie – ocenił Piotr Piotrowski.

mrud

Zwiększ tekstZmniejsz tekstCiemne tłoOdwrócenie kolorówResetuj