Paliwowa hipokryzja opozycji. „Donald Tusk przez lata robił wszystko, żeby sprzedać Lotos Rosjanom”

Udział skarbu państwa w spółce PKN Orlen wzrósł z 29 do 50 procent. Mamy dziś do czynienia z niebywałym festiwalem hipokryzji. Donald Tusk mówił wprost, żeby sprzedać Lotos Rosjanom. W 2010 roku co najmniej pięć rosyjskich firm, mocno powiązanych z Kremlem, było zainteresowanych kupnem Lotosu – przypominał na antenie Radia Gdańsk Artur Ceyrowski. Publicysta tygodnika „Sieci” i portalu stefczyk.info, wspólnie z Markiem Formelą z „Gazety Gdańskiej” i portalu wybrzeze24.pl, był gościem Bartosza Stracewskiego w audycji „Komentarze Radia Gdańsk”.

– Czy są podstawy do tego, żeby dywagować czy rozmawiać na forum publicznym, czy to przez media, czy to głośno mówić o tym, że gdańskiej rafinerii grozi niebezpieczeństwo w postaci niekontrolowanego zbycia udziałów? Pojawiają się takie głosy, którym choćby rzecznik rządu Piotr Müller stanowczo zaprzecza, żeby gdańska rafineria mogła trafić w jakieś obce ręce – mówił prowadzący program Bartosz Stracewski.

– Z tego, co wszyscy wiemy, to po dokonaniu kolejnych fuzji przez PKN Orlen, czyli najpierw po fuzji z Energą, później Lotosem, a następnie, w październiku, z PGNiG, udział Skarbu Państwa w tej spółce, którą dzisiaj stanowi koncern PKN Orlen, wzrósł z 29 do 50 procent. De facto wzmocnił się w sposób niemalże dwukrotny, dzisiaj Skarb Państwa ma większość i jest decydentem w spółce, o której mówimy. Jeśli chodzi o kwestie dotyczące sprzedaży Lotosu, to mamy tu do czynienia z niebywałym festiwalem hipokryzji. Bo przecież nie kto inny jak Donald Tusk robił przez całe lata wszystko, żeby sprzedać Lotos Rosjanom. Wiemy o tym nie tylko z ujawnionej przez Michała Rachonia na antenie TVP Info głośnej notatki, ale z deklaracji Donalda Tuska, który przecież mówił o tym wprost, żeby sprzedać Lotos Rosjanom. Dziś już wiemy, że w 2010 roku co najmniej pięć rosyjskich firm, mocno powiązanych z Kremlem, było zainteresowanych kupnem Lotosu, jak i do czego służyła ta rosyjska polityka, która wprost uderzała w państwa Zachodu, wiemy i widzimy dziś, jakie są konsekwencje tego de facto niemieckiego pomysłu na handel z Rosją i kupowanie od Rosji surowców energetycznych. Dzisiaj za te niemieckie pieniądze lecą na Ukrainę rosyjskie bomby, rosyjskie rakiety i niewiele zabrakło do tego, żeby również Lotos był jedną ze spółek, które miałby w swoim portfolio Gazprom albo inna rosyjska firma. I do tego dążył Donald Tusk, do tego dążyli jego ludzie. To jest dla mnie jakiś niewyobrażalny festiwal hipokryzji, który dziś obserwujemy ze strony opozycji, która mówi że dzisiaj jakaś część rafinerii, jakaś część Lotosu, może trafić w ręce podmiotu rosyjskiego. Na tę chwilę takich obaw nie ma, Skarb Państwa wzmocnił swoje udziały w PKN Orlen i wydaje się, że nie tylko ekonomicznie, ale także gospodarczo jesteśmy zabezpieczeni daleko lepiej, niż kiedykolwiek w historii byliśmy – wskazywał Artur Ceyrowski.

W programie poruszono też kwestie związane z polskim Krajowym Planem Odbudowy – czy wychodzi na prostą i czy coś zagraża jeszcze wypłacie Polsce środków z KPO?

– Daleko jeszcze do ostatniej prostej, jesteśmy na kolejnym wirażu. Nie wiem, co miał na myśli minister Woś, mówiąc o „projekcie, który był pisany umlautami”. Słyszę, że marszałek Witek mówi, że polski parlament nie będzie rozpatrywał ustaw pisanych w Brukseli, premier naciska bardzo mocno na akceptację tego wstępnego projektu porozumienia z Brukselą, prezydent – i słusznie – broni konstytucji i swoich prerogatyw, które są uprawnieniem niepodważalnym, prezes Jarosław Kaczyński wraca do swojego poprzedniego stanowiska, że w tej sprawie pole kompromisu jest już w zasadzie wyczerpane. Mamy więc do czynienia z przeniesieniem napięcia z Brukseli do Polski. Z tego wszystkiego umyka istota Krajowego Planu Odbudowy i istota tego warunku zawieszającego. Przypomnę, że ten warunek zawieszający w wersji oryginalnej miał dotyczyć wyłącznie wydatkowania środków unijnych zgodnie z przepisami i procedurami finansowymi. Nagle się okazuje, że tak zwanym kamieniem milowym, czyli jednym z punktów szantażu, który Unia Europejska stosuje wobec Polski, jest cały system funkcjonowania wymiaru sprawiedliwości, że ten system jest przedmiotem sporu. Nie tak to powinno wyglądać, nie taka była istota tworzenia programu pomocowego po COVID-19. Doświadczamy w tej chwili wyjątkowo obłudnej polityki Brukseli – skomentował Marek Formela.

– Wicemarszałek Sejmu Piotr Zgorzelski z PSL stwierdził kilka razy, że PiS wygra wybory, jeśli te środki z KPO popłyną i inflacja zacznie spadać. Opozycja ma tę świadomość, ma ją również Bruksela. To jest poważny kryzys, który dotyczy kilku ośrodków decyzyjnych wewnątrz Zjednoczonej Prawicy, które na tę chwilę mają ogromny problem z tym, jak zareagować na tę piłkę, która została rzucona na polską stronę boiska. Faktycznie ta ustawa, która bardziej wydaje się, że była bardziej pisana przez decydentów brukselskich, a nie ludzi w Polsce, budzi poważne zastrzeżenia nie tylko prezydenta, ale kilku innych ośrodków, także i konstytucjonalistów. Wydaje się, że wcale nie jesteśmy bliżej otrzymania tych pieniędzy, bo warunki, które oryginalnie mieliśmy spełnić,  już dawno spełniliśmy. Na tę chwilę jest to spór pozamerytoryczny, on się toczy tak naprawdę między polską opozycją a polskim rządem. Jest to sprawa czysto polityczna. Bruksela blokuje nam te środki nie dlatego, że my mamy zły ustrój sądowy, a w Niemczech czy we Włoszech jest lepszy, tylko jest to pretekst, żeby wstrzymywać te fundusze, należne Polsce pieniądze, i doskonale rozumie to opozycja w Polsce. Proszę zauważyć, że oni nawet nie silą się, żeby przedstawić jakiś sensowny program, oni mówią tylko i wyłącznie o tych pieniądzach, a przyjazne opozycji media z nieukrywanym entuzjazmem reagują na doniesienia o inflacji, problemach gospodarczych, kryzysie, który spadł na całą Europę w związku z rosyjską agresją na Ukrainę. A zatem ten konflikt z Komisją Europejską to jest dla opozycji szansa i wcale nie jest, z politycznego punktu widzenia, dziwne dla mnie, że te media, które sprzyjają opozycji, tak właśnie to grają i tak to przedstawiają – wskazywał Ceyrowski.

raf

Zwiększ tekstZmniejsz tekstCiemne tłoOdwrócenie kolorówResetuj