Delegacje miasta i „Solidarności” w obchodach Sierpnia ’80 omijają się „ruchem konika szachowego”

31 sierpnia to obchody kolejnej rocznicy wydarzeń Sierpnia ’80. To okazja, która powinna nas łączyć w radości z tego, że nasi ojcowie i dziadkowie podjęli walkę o to, aby Polska była tą Polską, którą znamy dzisiaj. Pytanie, czy tę wdzięczność potrafimy przełożyć na wymiar świętowania. Na ten temat debatowali goście Bartosza Stracewskiego w „Komentarzach Radia Gdańsk” odpowiedzieli Jakub Klebba z TVP Gdańsk oraz Stanisław Balicki z „Dziennika Bałtyckiego”.

Jakub Klebba zapowiada, że będziemy obchodzić tę rocznice po gdańsku, czyli oddzielnie, na pół – jedni w jednym miejscu, drudzy 300 metrów dalej. Później zmiana.

– Myślę tutaj o Sali BHP – kiedy część solidarnościowa obchodów tam właśnie będzie się odbywać, to część miejska będzie składała kwiaty. Kiedy natomiast część solidarnościowa będzie składała kwiaty, w ECS trwać będzie część miejska. Od lat tak to wygląda, goście udają, że się nie widzą, mijają się – paradoksalnie – na drodze do wolności – zaznacza.

Stanisław Balicki uważa że ten podział nie jest kwestią postaci byłego prezydenta, czy długoletnia krytyka NSZZ „Solidarność”. – To ostatecznie rozdzieliło się w momencie, gdy skrystalizowało się działanie ECS-u – w takim kształcie, w jakim ono jest teraz. Powstała nowa, miejska „religia” pojmowania tej tradycji solidarności i te drogi się kompletnie rozeszły. Efekt jest taki, że dwie delegacje, ruchem konika szachowego, omijając się, nie widząc się, krążą po mieście, po ważnych miejscach dla tej rocznicy i mają własne programy świętowania tego momentu – podkreślił.

Zdaniem Klebby, dobrze, że mimo że oddzielnie, to jednak nikt nie udaje, że rocznicy nie było, albo nikt jej nie traktuje w stylu: „złożymy kwiatek, kiwniemy pod pomnikiem”. – To są duże obchody. Nie jestem przekonany, czy jest to wina kogoś konkretnie, czy historycznej postaci, czy aktualnych układów sił. Pamiętajmy, że to środowisko pękło na pół. Przecież to są ludzie, którzy uczestniczyli w tych obchodach i jedni są w takiej grupie, drudzy w innej. Jak do tego doszło? Jak to możliwe, żeby „Solidarność” pokazywała dokładnie, aktualnie, przy okazji obchodów, jak to nie powinno wyglądać? Przecież nie minęło aż tak dużo czasu  – zaznaczył.

Stanisław Balicki nie zgodził się jednak z tym, że to rozeszło się do końca. – W Gdyni potrafią stanąć obok siebie, tam obchody organizuje miasto, „Solidarność”, Pomorska Inicjatywa Historyczna – kierowana przez Andrzeja Kołodzieja, sygnatariusza porozumień sierpniowych, gdańskich. Okazuje się, że można. Jeśli chodzi o Gdańsk natomiast, traci on na tym. To wcale nie są duże obchody. One stały się prowincjonalne przez to, że ludzie z przeciwnych orientacji politycznych nie są zmuszeni powagą sytuacji, by stanąć wtedy razem. Rozeszli się – zauważył.

aKa

Zwiększ tekstZmniejsz tekstCiemne tłoOdwrócenie kolorówResetuj