Zarejestrowano komitety wyborcze. Publicyści wskazują na największe zaskoczenia na listach

Mamy już pełne listy wyborcze – komitety zostały zarejestrowane. Czy są jakieś zaskoczenia? Na ten temat Bartosz Stracewski w audycji „Komentarze Radia Gdańsk” rozmawiał z Małgorzatą Rakowiec z gdańskiego oddziału TVP i Krzysztofem Puternickim, podróżnikiem, reżyserem, autorem filmów.

W ocenie Krzysztofa Puternickiego nie ma większych zaskoczeń. Cieszy się, że na listach są osoby, które dalej hołdują drodze, która wiedzie najpierw przez samorząd. – W przypadku PiS-u mamy na przykład Elżbietę Strzelczyk, która zdecydowała się na to, żeby wystartować w wyborach. Jest jeszcze kilka osób, które hołdują tej zasadzie – tłumaczył.

Poruszono też temat Joanny Senyszyn, która nie uzbierała wystarczającej liczby podpisów – wiele z nich zostało bowiem zakwestionowanych, przez co lista nie została zarejestrowana. Jak przyznał, Puternicki przyznał, że tutaj faktycznie zaskoczenie jest dość duże, bo jest to osoba, która kojarzyła się już dobitnie z ławami parlamentarnymi. Przedstawicielka gdańskiego oddziału TVP zauważyła natomiast, że jest to na tyle ciekawe, że pani Senyszyn chciała startować z Warszawy, łamiąc pakt senacki opozycji i mogłaby namieszać. – Bodajże około 20 czy 25 procent jej głosów zostało zakwestionowanych. To jest zaskoczenie, bo wydawać by się mogło, że pani profesor czy jej ludzie będą w stanie bez problemu zebrać taką listę, a jednak nie – mówiła.

Przy okazji rozmowy o Lewicy Małgorzata Rakowiec wróciła na nasze pomorskie podwórko. – Tu jest dość ciekawa sytuacja. Wydaje się, że wystawienie na jedynkach, zarówno w okręgu gdańskim, jak i gdyńskim, osób zupełnie niezwiązanych z regionem, to będzie ciekawy eksperyment. W okręgu gdyńskim jest przecież bardzo aktywny poseł Marek Rutka, a jednak została podjęta taka decyzja, żeby wystawić osoby, które są znane w Polsce, niekoniecznie jednak tak popularne tutaj. Może się okazać, że nie jesteśmy regionem, gdzie możemy kogoś przywieźć, wystawić na jedynkę i ludzie go poprą. Zobaczymy, to będzie ciekawe – komentowała.

Ciekawe są też listy. Przedstawicielka gdańskiego oddziału TVP, wspominając słowa Krzysztofa Puternickiego o ścieżce samorządowej, zwróciła uwagę na dwójkę, czyli Jacka Karnowskiego. – Poza problemem ze zbyt dużymi banerami, ma go też z wystąpieniami na antenach publicznych. U nas – nie wiem jak w Radiu Gdańsk – była sytuacja, w której dostaliśmy informacje, że będzie się z nami porozumiewał na poziomie pism i oświadczeń. Zaskakują więc żale, że prezydent Sopotu nie jest zapraszany, skoro takie decyzje zostały podjęte. Zresztą nie tylko na poziomie tego samorządu, bo również w Gdańsku jest tak, że urząd miejski i pani prezydent komunikują się na poziomie oświadczeń, chyba że bardzo im zależy – zaznaczyła.

Na liście Trzeciej Drogi pojawił się Marek Biernacki. Krzysztof Puternicki przypomniał, że to były minister sprawiedliwości z Platformy Obywatelskiej. – To jest bardzo symptomatyczne. Trzecia droga to jest miejsce, które skupia – w moim odczuciu – bardzo wiele osób takich jak pan Marek Biernacki. Jest on dla mnie typowym przedstawicielem tych ludzi, którzy tam się ślizgają, próbują na chwilę obecną powrócić w jakimś nowym kształcie. Nikłe są na to jednak szanse. Jest to już chyba bardzo niepopularne nazwisko. Wydaje mi się, że przez ostatnie lata ten człowiek zbyt dużo nam nie dał, żeby o nim pamiętać. Mnie na tyle to dziwi, że jeżeli chciałby to układać tak, jak to się układa w Lewicy gdyńskiej, to wsadziłbym go gdzieś w takie miejsca, które są bardziej ożywione tym nazwiskiem. Tak naprawdę mało kto w Trójmieście pamięta go z działania tutaj – konkludował.

aKa

Zwiększ tekstZmniejsz tekstCiemne tłoOdwrócenie kolorówResetuj