Pierwsze dni listopada skłaniają do refleksji nad życiem. „To jest piękny czas wspólnoty”

Pierwsze dni listopada to czas, kiedy dobrze być razem. 1 listopada różni się jednak od 2 listopada. Czy czas ten skłania nas do refleksji nad tym, co dzieje się po naszej śmierci? O przeżywaniu tych świąt we wspólnocie i o różnicach między nimi w programie „Komentarze Radia Gdańsk” rozmawiali goście Andrzeja Urbańskiego, bioetyk i archidiecezjalny duszpasterz rodziców po stracie dziecka ks. dr Jan Uchwat oraz Jarosław Szydłak, prezes zarządu stowarzyszenia „Katolickie Centrum Kultury” w Gdyni.

– To jest piękny czas wspólnoty, pierwszy dzień listopada, drugi dzień… Różnią się od siebie, ale to dzień wspólnoty. Chodzi o wspólnotę Kościoła. Kościoła triumfującego, świętych w niebie, Kościoła pielgrzymującego, czyli nas na Ziemi, i Kościoła, czyli tych, którzy są w tym stanie oczyszczającym się, przygotowującym się do wejścia do nieba. Tworzymy jedną wspólnotę, jedną rodzinę, to znaczy Kościół. Człowiek domaga się w sposób wewnętrzny przedłużenia w wieczność. Nazywamy to w wierze i rozumiemy jako duszę nieśmiertelną, czyli jesteśmy nieśmiertelni, czeka nas wieczne życie z Bogiem. W sensie ludzkim to jest też dzień poważnej refleksji na cmentarzu, przy grobie. Niewierzący, wątpiący, agnostyk, to jest człowiek, który stoi przy grobie i zastanawia się „Dobrze, moje życie zmierza nieuchronnie ku śmierci”. To powoduje pewną refleksję, bardzo głęboką, to jest: „jak ja to życie przeżyłem, jak ja teraz żyję, co ja robię z moim życiem?” I to jest na poziomie ogólnoludzkim, tu nie potrzeba jeszcze wiary, taka poważna refleksja na temat po prostu życia — zaznaczył ks. dr Jan Uchwat.

– Punkt wspólny jest jeden, paradoksalnie ten, który nas dzisiaj drugiego listopada na cmentarzach gromadzi, czyli po prostu ten nieunikniony moment. Myślałem sobie w tym roku, sprzątając groby swoich bliskich, że oczywiście wiemy, że to jest święto Wszystkich Świętych, ale i różne w Kościele mieliśmy pomysły na to świętowanie, zarówno dnia Wszystkich Świętych jak i wspomnienie wiernych zmarłych. Wiadomo, te różnice pozostają. Natomiast, dla mnie genialne jest to, dane nam w naszych czasach położenie, czyli pierwszy listopada, dzień Wszystkich Świętych, drugi listopada, czyli dzień Zaduszny. Kościół nam pokazuje kierunek, daje zaproszenie, wezwanie dla nas wszystkich, czyli dzień Wszystkich Świętych. Dzień tych, którzy wierzymy, że żyli tak, że już w zasadzie żyją teraz w stanie po prostu pełnej radości i szczęścia. Na drugi dzień jest takie lekkie, mimo wszystko, trzepnięcie w tył głowy i przypomnienie: od tego nie uciekniesz. Dzieje się to niezależnie od moich mądrości, moich poglądów czy przekonań, i też mówię moich jako osoby, która się deklaruje jako osoba wierząca, ale też przechodząca chwile wątpliwości, zastanowienia — wyjaśnił Jarosław Szydłak.

Posłuchaj:

Zwiększ tekstZmniejsz tekstCiemne tłoOdwrócenie kolorówResetuj