Komentatorzy o WOŚP: „Każdy objaw dobrego serca powinien być niezależny od idei i poglądów”

(Fot. Agencja KFP/Paweł Marcinko)

Deklarowana na stronie internetowej kwota zebrana podczas 32. finału Wielkiej Orkiestry Świątecznej Pomocy wyniosła niemalże 175,5 mln złotych. Czy w tym roku zniknęły te wszystkie animozje, różne oceny tego, czy powinno się wrzucić do tej puszki? Prowadzący rozmowę Bartosz Stracewski i jego goście w audycji „Komentarze Radia Gdańsk” – Stanisław Balicki z „Dziennika Bałtyckiego” i Andrzej Ługin z portalu Gdańsk Strefa Prestiżu – pamiętają, jak wyglądało to w czasach pierwszych finałów WOŚP.

Według Stanisława Balickiego, kto chce, powinien do puszek wrzucać. – Każdy objaw dobrego serca jest czymś pozytywnym i powinien być niezależny od idei, poglądów, które wyznajemy – podkreślił.

Andrzej Ługin jest tego samego zdania, co Stanisław Balicki. – W zeszłym roku i dwa lata wcześniej również nasza redakcja wsparła jeden sztab dzielnicowy WOŚP-u, także nie mamy z tym żadnego problemu. U nas natomiast wszystko musi być przegadane, wszędzie musi być ten podział – zresztą widać go w mediach społecznościowych. To się dzieje właściwie od jakichś 15 lat. Ja oczywiście pamiętam te pierwsze akcje WOŚP-u, które miały miejsce 30 lat temu. To był taki ruch oddolny, który w tej chwili rzeczywiście przerodził się w takiego fundacyjnego molocha. Pomimo że popieram tę akcję, zdecydowanie powinien być rozdział WOŚP-u od państwa – tłumaczył.

Stanisław Balicki poruszył również kwestię komentarzy na temat zarobków Jurka Owsiaka. – Jest taka kategoria ludzi, których można nazwać społecznikami na pełen etat. Zupełnie nie wnikając w rzeczy, które usiłowano Owsiakowi weprzeć, to jest człowiek, który poświęca cały swój czas na realizację tej idei, której w pewnym sensie stał się też zakładnikiem. Czy on tylko tym pięknym, fiołkowym zapachem, który się wokół niej roztacza, ma żyć? Z czego on ma się utrzymywać i co do garnka włożyć? – pytał Balicki.

Andrzej Ługin również ma doświadczenie w prowadzeniu fundacji, aczkolwiek podkreśla, że nie jest ona zawodowa. – Nie pracujemy tam i nie otrzymujemy pieniędzy za swoją pracę. Są natomiast fundacje, gdzie są zatrudniani normalnie ludzie, jest księgowa na pełen etat. WOŚP jest olbrzymią, ogólnopolską organizacją, więc tam są generowane ogromne koszty. Trzeba przygotować sprawozdania, różne projekty, programy. Pojawia się kwestia tego, jaki jest koszt działania takiej fundacji – bo czasem bywają takie, gdzie przewyższa on to, co może ona z siebie dać – zauważył.

aKa

Zwiększ tekstZmniejsz tekstCiemne tłoOdwrócenie kolorówResetuj