„Katargate”, czyli afera korupcyjna w PE. „Mamy do czynienia z biznesami wartymi miliardy euro”

(Fot. Radio Gdańsk, Wikimedia Commons/EU2017EE Estonian Presidency)

Afera korupcyjna w Parlamencie Europejskim, czyli tak zwany “Katargate” to temat, który w tym tygodniu znalazł się na szczycie “Listy Rachonia”, czyli cotygodniowej audycji politycznej prowadzonej przez Michała Rachonia. Dzisiejszym gościem programu był Witold Waszczykowski, poseł do Parlamentu Europejskiego, eurodeputowany Prawa i Sprawiedliwości, zawodowy dyplomata, członek frakcji Europejskich Konserwatystów i Reformatorów, a także były minister spraw zagranicznych.

W ramach wprowadzenia Michał Rachoń przybliżył kontekst skandalu korupcyjnego. „Katargate” – tak została nazwana największa afera szpiegowsko-korupcyjna w historii Parlamentu Europejskiego. W tym tygodniu w trakcie sejmowej debaty posłowie z wielu różnych stron sceny politycznej przestrzegali nie tylko przed Katarem, Marokiem i łapówkami, ale również przed rosyjskimi pieniędzmi. Przestrzegać musieli przed działaniami prania pieniędzy przez organizacje pozarządowe – te same organizacje, które zdaniem europejskiego mainstreamu są najlepszym, co się przytrafiło Europie od jej powstania. Jednocześnie posłowie Parlamentu Europejskiego musieli zjadać własny język, mówiąc, że co prawda kilku z nich ma odebrany immunitet, a liczba tych, którzy szykować się muszą do jego utraty, jest nieznana, ponieważ Pier Antonio Panzeri dopiero podpisał porozumienie z prokuraturą, w ramach którego musi powiedzieć wszystko, co wie o procederze korupcyjnym – to jednak Parlament Europejski jest przekonany, że wszystko jest w porządku. „To jedna czarna owca” – powiedział wiceprzewodniczący Parlamentu Europejskiego i jakoś chyba sam siebie do końca nie przekonał, bo z jakichś powodów Parlament Europejski, choć ma przecież doskonałe narzędzie, za pomocą którego mógłby sam oczyścić się z podejrzeń, czyli własną komisję śledczą, tego akurat w tej sprawie robić nie chce. Woli prowadzić komisję śledczą w sprawie Pegasusa. Tę samą komisję śledczą, w ramach której – jak się okazało – trzech szpiegów państwa Maroko pracowało za pieniądze wywiadu. I właśnie ta sprawa w tym tygodniu znajduje się na szczycie “Listy Rachonia”.

Gość audycji, Witold Waszczykowski, na początek starał się odpowiedzieć na pytanie, czemu jego zdaniem w ogóle wszyscy dowiedzieliśmy się o skandalu zwanym „Katargate”. – Mamy tutaj do czynienia z biznesami wartymi miliardy dolarów czy miliardy euro. Może być prozaiczna przyczyna, że ktoś sypnął niezadowolony ze zbyt małej łapówki, jaką otrzymał, aczkolwiek ja stawiam bardziej na to, że to informacja od konkurencji. Katar walczy intensywnie o rynek przelotu w Europie i na świecie. Katar jest rywalem Arabii Saudyjskiej. Wreszcie katarski gaz wchodzi od lat na rynki europejskie i eliminuje gaz rosyjski. Stąd też Rosjanie mogli mieć największy interes w tym, aby skompromitować katar, a ponieważ mają swoje wpływy np. w Grecji, to łatwo było im podrzucić kwestię greckich łapówek. A więc oprócz takich ludzkich problemów stoi za tym poważna geopolityka i poważne interesy ekonomiczne – tłumaczył dyplomata.

Prowadzący przytoczył, iż chyba po raz pierwszy mamy do czynienia z sytuacją, by politycy wszystkich stron sceny politycznej przestrzegali przed aktywnością Rosjan, przed rosyjskimi wpływami i pieniędzmi w instytucjach unijnych. We wrześniu natomiast departament Stanów Zjednoczonych udostępnił fragmenty raportów wywiadowczych amerykańskich służb, wedle których kwotę rosyjskich inwestycji w politykę europejską szacuje się na około 300 milionów euro. Witold Waszczykowski próbował wyjaśnić, gdzie mogą znajdować się te zainwestowane pieniądze.

– Na pewno zostały zainwestowane w grupy lobbystyczne NGO-sów, które lobbowały za różnymi tzw. zielonymi rozwiązaniami. Ja próbowałem dotrzeć poprzez interpelacje składane do komisji, aby ujawniono, z kim komisja dyskutowała, dialogowała na temat tych zielonych rozwiązań, aby dotrzeć do tych NGO-sów. Odpowiedziano mi brutalnie, abym sam sobie sprawdził ich raporty finansowe. Jest ich od kilkuset do kilku tysięcy. A więc następnym obszarem, gdzie może dojść do korupcji, czy wreszcie nawet prostytucji polityczno-ekonomicznej, to są tak zwane zielone programy. Wiatraki, fotowoltaika chińska, samochody elektryczne itd. Za tymi rozwiązaniami stoją państwa bądź potężne koncerny i one nam usiłują wmówić, że w ciągu dwudziestu lat, jeżeli przyjmiemy ich rozwiązania, to uratujemy klimat na świecie. A więc to jest kolejny obszar, gdzie można spodziewać się wpływów korupcyjnych – sugerował eurodeputowany Prawa i Sprawiedliwości.

Posłuchaj całej audycji:

Michał Rachoń/ol

Zwiększ tekstZmniejsz tekstCiemne tłoOdwrócenie kolorówResetuj