Kontrole paszportowe wrócą na granice? „Będziemy musieli przebudować lotnisko”

Kraje Unii Europejskiej uzgodniły: wrócą systematyczne kontrole na zewnętrznych granicach. O zmianę przepisów przede wszystkim zabiegała Francja po tragicznych zamachach w Paryżu. Dotychczas takie kontrole były wyrywkowe. Zmiany mają usprawnić walkę z terroryzmem. Nowe zasady miałyby obowiązywać na wszystkich unijnych granicach zewnętrznych: lądowych, morskich i na lotniskach.

O zmianach na granicach rozmawiali goście audycji Ludzie i Pieniądze: Wioletta Kakowska–Mehring, Trójmiasto.pl, Artur Kiełbasiński, Gazeta Wyborcza i Tomasz Kloskowski, prezes portu lotniczego Gdańsk im. Lech Wałęsy. Program poprowadziła Iwona Wysocka.

SKUTEK: PRZEBUDOWA LOTNISKA?

Prezes gdańskiego lotniska zwrócił uwagę na kwestię komfortu pasażerów podróżujących samolotami. Zaznaczał, że zmiany mogą spowodować gigantyczne kolejki do kontroli paszportowej.

– Pod tym względem wejście do strefy Schengen było naszym największym osiągnięciem. To będzie wymagało nawet przebudowy lotniska. Jesteśmy teraz na poziomie 4 milionów pasażerów. To wielkie wyzwanie dla służb. W tym momencie, jeśli ktoś ma bagaż podręczny, przez strefę paszportową może przejść w 3 minuty. A teraz wyobraźmy sobie te kolejki, które powstaną po zmianach. Mam nadzieję, że na razie to tylko straszenie – mówił Kloskowski.

GRA POD PUBLICZKĘ?

Skomplikować się może również transport handlu. Artur Kiełbasiński prognozował również, że w ten sposób może przejawiać się nawet zmierzch strefy Schengen. – Rozumiem kwestie bezpieczeństwa, one są ważne, ale to zły kierunek. Boję się, czy to nie jest początek upadku strefy Schengen. Z biznesowego punktu widzenia, byłoby to katastrofalne. Nie jestem przekonany, czy zmiana systemu kontroli wyraźnie poprawi nasze bezpieczeństwo. To raczej gra polityków pod publiczkę – zaznaczał dziennikarz.

Wioleta Kakowska-Mehring nie wróżyła aż tak dużych konsekwencji tych zmian. Przestrzegała jednak przed możliwością powrotu do stanu sprzed dołączenia do strefy Schengen.

– Nie przesadzałabym, że to może być jakaś zapaść dla biznesu. Głównie chodzi o nadzór przepływu ludźmi, a nie towarów. Po pierwszym kroku może jednak przyjść kolejny. Możemy wrócić do sytuacji, która powstała przed strefą Schengen – mówiła.

Posłuchaj audycji:

Wiktor Miliszewski

Zwiększ tekstZmniejsz tekstCiemne tłoOdwrócenie kolorówResetuj