Japońska „lista wstydu” to sposób na walkę z łamaniem praw pracowniczych?

Japoński rząd opublikował listę 300 firm, które naruszyły prawa pracownicze. Ma to pomóc w walce ze zjawiskiem samobójstw i śmierci z przepracowania. Dlaczego ludzie w zachodniej Azji tak bardzo angażują się w pracę, pytaliśmy gości audycji Ludzie i Pieniądze.
Rzecznik Solidarności Marek Lewandowski wskazywał, że trzeba zastanowić się ile jest firm w Japonii i jaki ich procent stanowi 300 wskazanych w rankingu. – Japończycy mają ogromny problem z codziennym funkcjonowaniem. Dla nas niewyobrażalne jest myślenie, w którym praca jest jedynym sensem i treścią życia. Chciałbym poznać skalę problemu.

WIZERUNKOWA WTOPA

– Znalezienie się na takiej liście to duży minus wizerunkowy – podkreślała przedsiębiorca Alina Geniusz-Siuchnińska. – W Polsce pracownicy radzą sobie inaczej i sami na różnych forach publikują dyskusje. Są nawet portale poświęcone ocenianiu pracodawców. A co do samego problemu przepracowania, to słyszymy od czasu do czasu historie śmierci z nadmiaru pracy bardzo młodych osób.

Jak dodał przedsiębiorca Maciej Grabski, japońska lista tworzona była obiektywnie w przeciwieństwie do tego co można znaleźć na forach. – Mam nadzieję, że tamtejszy rząd ma jakiś papierek lakmusowy i wie, że coś jest prawdą, a coś nie. Jeśli mówimy o drastycznych rzeczach jak śmierć, to dobrze, że o tym się rozmawia. W Polsce tego problemu nie ma w takiej skali.

WAŻNY EMPLOYER BRANDING

– Niewłaściwa polityka kadrowa i wyzysk pracowników są w niektórych firmach oczywiste. Na szczęście rynek pracy w tym pomaga. Im mniej będzie pracowników na rynku pracy, tym firmy będą musiały wprowadzić większy tzw. employer branding. Chodzi o dbałość o zdrowie psychiczne i fizyczne, dodatki w godzinach pracy. To przekłada się na efektywność pracy – przyznał Marcin Nowicki, ekonomista.

dr
Zwiększ tekstZmniejsz tekstCiemne tłoOdwrócenie kolorówResetuj