Żegluga promowa na Bałtyku. „Jest popyt na tego typu przewozy”

– Trójmiasto na pewno będzie musiało pomóc – mówił w audycji Ludzi i Pieniądze Krzysztof Kulczycki, członek rady nadzorczej i współwłaściciel stoczni Crist. W ten sposób odniósł się do planu budowy promu dla Polskiej Żeglugi Bałtyckiej Polferries w Stoczni Szczecińskiej. W audycji z Arturem Kiełbasińskim rozmawiali: Łukasz Greinke, prezes zarządu portu w Gdańsku i Krzysztof Kulczycki, członek rady nadzorczej i współwłaściciel stoczni Crist.

Jakie są największe zagrożenia technologiczne związane z budową promu w Szczecinie? Krzysztof Kulczycki uważa, że to brak mocy produkcyjnej. – Trójmiasto na pewno będzie musiało pomóc, to raz, a dwa, główny wykonawca, Stocznia Gryfia jest nieprzygotowana do nowych budów. Widzę, że Trójmiasto i firmy, które budują jednostki nieco mniejsze, w Szczecinie będą musiały w całości poświęcić swoje moce do budowy tego promu – przestrzega Krzysztof Kulczycki. – Trzeba pamiętać, że jest szereg rozwiązań technicznych, które na tym promie pojawią się po raz pierwszy – dodaje.

ISTNIEJE POPYT NA PRZEWOZY PORTOWE

Porty nadbałtyckie rozbudowują swoje nabrzeża, ale czy rzeczywiście na Bałtyku istnieje duży potencjał dla ruchu promowego? – Szczecin, Świnoujście, powstaje także nowy terminal w Gdyni. Jeżeli chodzi o popyt na tego typu przewozy, w mojej ocenie jest – podkreśla Łukasz Greinke.

– Jak rozmawiam z przedstawicielami naszego klienta – PŻB – widzą zainteresowanie, myślą o wprowadzeniu drugiego promu, który będzie obsługiwał drugą linię. Jestem pełen optymizmu, że ta renta lokalizacyjna jaką mamy, jako port i jako Trójmiasto, zostanie wykorzystana – mówi prezes zarządu portu w Gdańsku.

hb/mmt

Zwiększ tekstZmniejsz tekstCiemne tłoOdwrócenie kolorówResetuj