Sprzedają domy za jedno euro, ale mieszkańców brak. „Nie ma tam kompletnie nic, nie ma żadnej możliwości pracy”

Władze jednego z miasteczek w Sardynii Ollolai chcą, by pojawili się w nim mieszkańcy i oferują domy za jedno euro. Warunek jest jeden. Trzeba tylko taki dom wyremontować w ciągu trzech lat od nabycia. Na sprzedaż jest 200 domów. Co jeszcze można zrobić, by przyciągnąć mieszkańców?

Iwona Wysocka w audycji Ludzie i pieniądze gościła Wojciecha Kodłubańskiego, szefa komisji rewizyjnej Krajowej Izby Gospodarczej, Łukasza Olechnowicza, prezesa Dynaminds i Grzegorza Pellowskiego, trójmiejskiego piekarza, mistrza cukiernictwa.

– Trzeba sobie odpowiedzieć na pytanie, dlaczego to miasteczko jest wyludnione. Jest w samym centrum wyspy, oddalone od dużych miejscowości turystycznych o około 1,5 godziny drogi. Nie ma tam kompletnie nic, nie ma żadnej możliwości pracy, dlatego też mieszkańcy stamtąd wyjeżdżają – tłumaczył Łukasz Olechnowicz.

– Nie tylko na wyspie są porzucone domy, w centrum Włoch, ze względu na wysokie bezrobocie, tych domów jest coraz więcej. Przepiękne domy, całe posiadłości, pozostawione, zarośnięte krzakami, nikt tam nie chce mieszkać. Podejrzewam, że gdyby wystawiono je za to jedno euro, to też nie wiem czy by się chętni znaleźli – stwierdził Grzegorz Pellowski.

– Wszystkie minusy tego miejsca mogą być plusami. Są ludzie którzy chcą mieć absolutny spokój, ciszę, taką dzicz. Ja bym się nie zdecydował, mimo bardzo atrakcyjnej oferty, bo to jednak jest wyspa, do niej trzeba dopłynąć lub dolecieć – zaznaczył Wojciech Kodłubański.

Zwiększ tekstZmniejsz tekstCiemne tłoOdwrócenie kolorówResetuj