Frankowicze po latach będą staną przed sądem w sprawie przeciwko Millenium. Dlaczego tak późno? Odpowiadają eksperci

Po kilku latach przed warszawskim sądem ma ruszyć proces 5 tys. frankowiczów przeciwko Millenium – informuje „Rzeczpospolita”. Spór dotyczy 3 288 umów kredytowych, a ponieważ w wielu umowach kredytobiorcami są dwie osoby (małżeństwa), w skład grupy wchodzi 5 350 osób.

Jakie są szanse powodzenia tego pozwu i na ile takie kolejne sprawy zdopingują kolejne osoby do walki w podobnych i innych sprawach? O to pytała w audycji Ludzie i Pieniądze Iwona Wysocka. Jej gośćmi byli: Przemysław Sola – Aligo Venture Capital i Artur Kiełbasiński – Radio Gdańsk.

Artur Kiełbasiński zwrócił uwagę na to, jak długo na ten moment musieli czekać kredytobiorcy. – Pozew zbiorowy wprowadzony do prawa polskiego miał uprościć dochodzenie roszczeń. Tymczasem proces ma ruszyć 5 lat po stworzeniu tej grupy i po napisaniu pozwu. Jakie to jest uproszczenie proceduralne? To jest sytuacja absurdalna, chora. Wszyscy ci ludzie może już powinni się udać do Trybunału Europejskiego z powodu zbyt długiego procedowania ich sprawy. To sytuacja absurdalna, pokazująca rzeczywistość pracy w polskich sądach – podkreślał. 

Z kolei Przemysław Sola zwrócił uwagę na kwestię edukacji. – Patrząc na ten wątek z innej perspektywy… W ramach naszego funduszu zauważamy szerszy problem ze zjawiskiem frankowiczów. Brakuje elementarnej wiedzy z zakresu ekonomii i nauk z nią powiązanych. Już na poziomie szkolnym są zaniedbywane. Później, przy podpisywaniu umów na całe życie, kredytobiorca zdaje się na łaskę instytucji finansującej. Takie umowy są najczęściej nienegocjowalne. 

 

Zwiększ tekstZmniejsz tekstCiemne tłoOdwrócenie kolorówResetuj