Jak koronawirus przyspiesza cyfryzację kraju? „Nie uratujemy 100 tys. miejsc pracy, nie będzie skokowego wpływu technologii na realną gospodarkę”

Co wynika ze zmian sposobu pracy, jaki wymusiła pandemia? Przyspieszona cyfryzacja kraju, cyfryzacja szkół, przyspieszone badania biotechnologiczne, wzrost produktywności pracowników, wzrost kreatywności – np. akcje produkcji przyłbic dla lekarzy, wzrost handlu internetowego. Poruszamy też temat unijnej pomocy ratowania miejsc pracy. Gośćmi Iwony Wysockiej są Przemysław Sztandera, prezes PSSE oraz Artur Kiełbasiński, Radio Gdańsk. Pandemia koronawirusa zmusiła wiele firm do zmian sposobu pracy. Ogromne zmiany zaszły też w szkołach, które realizują nauczanie na odległość. Jakie konsekwencje będzie miała w przyszłości aktualna sytuacja? – Mamy sporo do nadrobienia w stosunku do krajów bardziej zaawansowanych. Myślę, że w końcu doczekamy się sytuacji, w której każdy uczeń zamiast ciężkiego tornistra będzie nosił w plecaku laptop, na którym będzie miał wszystko, co potrzebne – mówi Przemysław Sztandera, prezes Pomorskiej Specjalnej Strefy Ekonomicznej.

Sytuacja spowodowana pandemią jest ogromnym wyzwaniem dla światowej gospodarki. Wiele firm przechodzi modernizację, ale wiele innych popada w ogromne kłopoty finansowe i jest zmuszonych do przeprowadzania zwolnień. –  Mam obawy, że wobec bezmiaru rozmiaru kłopotów realnej gospodarki, poprawa w sferze technologicznej nie przywróci miejsc pracy w restauracjach, nie przyniesie przychodów fryzjerom i innym osobom świadczącym tego typu usługi. Realna gospodarka płacze – mówi dziennikarz ekonomiczny Radia Gdańsk Artur Kiełbasiński. – Nie uratujemy 100 tys. miejsc pracy, nie będzie skokowego wpływu technologii na realną gospodarkę. Być może po epidemii wejdziemy w rzeczywistość, w której wyjazdy służbowe będą o połowę rzadsze niż wcześniej. Natomiast ja optymistą nie jestem – dodaje.

Fot. Archiwum RG

Zwiększ tekstZmniejsz tekstCiemne tłoOdwrócenie kolorówResetuj