Branża spożywcza i rynek pracy tymczasowej w dobie koronawirusa. Będzie więcej zwolnień?

Koronawirus a sytuacja na rynku pracy. Jak to wygląda u nas np. w branży spożywczej i na rynku pracy tymczasowej? Na ile jest przestrzegane bezpieczeństwo pracowników? I co robić, by gospodarka szybko zaczęła odrabiać straty? Gośćmi Iwony Wysockiej byli Leszek Kurycyn, dyrektor JobHouse oraz Zbigniew Sikorski, przewodniczący Sekretariatu Przemysłu Spożywczego NSZZ „Solidarność”.

W Stanach Zjednoczonych z powodu koronawirusa zwolniono już 22 miliony ludzi. Wszystko przez elastyczny rynek pracy, ułatwiający pracodawcom zwolnienia z dnia na dzień. Europa bardziej dba o pracowników, szacuje się, że w tym roku w strefie euro możemy zobaczyć stopę bezrobocia sięgającą 11,5 proc. W Hiszpanii stopa bezrobocia może sięgnąć nawet 23 proc., a we Włoszech może dojść do 17 proc. Tymczasem w Niemczech może nie przekroczyć znacząco 5 proc., a we Francji zatrzyma się zapewne w okolicach 10 procent. A jak to wygląda w Polsce?

– W marcu ucięto 34 tys. etatów, dołożyłbym do tego dziesiątki tysięcy zawieszonych jednoosobowych działalności gospodarczych. Do tego dochodzi prognoza – 71 proc. małych firm planuje dalsze redukcje, 80 proc. średnich firm także. W najbliższych miesiącach bezrobocie skoczy znacznie. Rynek pracy od strony rekrutacyjnej także się zatrzymał. – mówił Leszek Kurycyn.

– Branża spożywcza daje zatrudnienie około 400 tys. osobom. Na dzisiaj nie może być takiej sytuacji, że z dnia na dzień pracownik zostanie zwolniony. W sektorze przemysłu spożywczego najbardziej ucierpiały branże hotelarska i gastronomiczna. Teraz przedstawiciele branży podpisali w ramach tarczy antykryzysowej porozumienie postojowe. Ogranicza ono pensję pracowników, ale daje gwarancję zatrudnienia – dodał Zbigniew Sikorski.

(Fot. Radio Gdańsk, fot. Solidarnosc.org.pl)

Zwiększ tekstZmniejsz tekstCiemne tłoOdwrócenie kolorówResetuj