Wady i zalety napędu wodorowego. Czy już niedługo wykorzystamy go w jednostkach morskich?

Małe statki wycieczkowe pływające po Motławie, a może nawet i Zatoce Gdańskiej, z napędem wodorowym? Dwa lata temu taki pomysł miała Żegluga Gdańska. Dziś w ramach Pomorskiej Doliny Wodorowej rozważane jest również wykorzystanie wodoru z instalacji PURE H2 dla potrzeb między innymi małych morskich promów pasażerskich na linii Gdańsk-Gdynia-Hel. Czy napęd wodorowy dla jednostek pływających to przyszłość, która już nadchodzi?

O tym rozmawialiśmy w audycji „Ludzie i Pieniądze”. Gośćmi Iwony Wysockiej byli Jerzy Czuczman, prezes Polskiego Forum Technologii Morskich oraz Kapitan Jerzy Uziębło, wiceprzewodniczący klastra Logistyczno Transportowego Północ-Południe.

Jerzy Czuczman podkreślał, że dużą część CO2 emitują jednostki pływające. – Jeżeli wyodrębniłoby się flotę morską jako osobne państwo, to byłoby 6. największym emitentem CO2 na świecie – mówił. – Wodór powinien być tym wodorem czystym, on powinien powstawać w taki sposób, który nie pozostawia śladu węglowego. Japończycy łączą farmy wiatrowe z elektrolizą wody. Czyli energia, która jest w nadwyżce np. w farmach wiatrowych, powoduje że prowadzimy elektrolizę wody i odzyskujemy właśnie zielony wodór – dodawał.

– Wodór najtrudniejszy jest w składowaniu. Nawet szczelne zbiorniki metalowe nie są dla niego wystarczająco szczelne, on znika – zaznaczał Jerzy Uziębło. – Natomiast, tak jak mówił mój przedmówca, ważne jest, żeby wodór uzyskiwać z nadwyżek prądu. Mamy zamiar budować farmy wiatrowe na morzu, mając na uwadze, że system przesyłu energii jest słaby, można by wykorzystać pływające jednostki do przetwarzania wody w wodór i tlen. Te nadwyżki powstaną na pewno. W nocy nie zużywamy tyle energii, co w dzień – komentował gość audycji „Ludzie i Pieniądze”.

Zwiększ tekstZmniejsz tekstCiemne tłoOdwrócenie kolorówResetuj