Unia chce rozwiązać problem nadmiernej zależności od zewnętrznych dostawców. Czy Polska może na tym zyskać?

Europa jest w coraz większym stopniu zależna od zewnętrznych dostawców towarów, komponentów i surowców – wynika z dokumentu, opracowanego przez Komisję Europejską. Jak czytamy w raporcie, zamknięcie fabryk z powodu COVID-19 w Chinach i północnych Włoszech, doprowadziło do zamykania zakładów motoryzacyjnych w całej Europie i spadków produkcji o 12,5 proc. Czy na koniecznych zmianach może zyskać Polska gospodarka?

O tym rozmawialiśmy w audycji „Ludzie i Pieniądze”. Gośćmi Iwony Wysockiej byli Robert Raszczyk, dyrektor w Brands Polska oraz Maciej Wośko, redaktor naczelny „Gazety Bankowej”.

– Mieliśmy teraz do czynienia z takim szokiem, dużo dostaw było zatrzymanych albo opóźnionych. To był duży problem. Pamiętajmy, że chociaż produkcja w Azji jest szybka i tania, to transport do Europy trwa około 3 miesiące – podkreślał Robert Raszczyk. – Zauważyliśmy, że coraz więcej klientów chce, żeby towar był produkowany w Europie. Głównie przez względy jakościowe – dodawał.

– Jeśli cała Europa nie jest atrakcyjnym rynkiem produkcyjnym, to grupa państw skupiona wokół trzech mórz, może stać się zalążkiem miejsca konkurencyjnego wobec Indii czy Chin – odpowiadał Maciej Wośko. – W tej chwili jesteśmy w stanie w obrębie tych krajów zbudować samochód od znaczka do ostatniej śrubki – dodawał.

Zwiększ tekstZmniejsz tekstCiemne tłoOdwrócenie kolorówResetuj