W programie „Ludzie i Pieniądze” gościem Artura Kiełbasińskiego był Grzegorz Strzelczyk, prezes Lotos Petrobaltic, który podsumował miniony rok i opowiedział o planach spółki na najbliższą przyszłość.
– Biznes wydobywczy ropy jest generalnie trudny do prowadzenia. Jeśli popatrzymy na ostatnich kilkanaście lat, cena ropy zawsze fluktuowała i układała się na wykresie w postaci sinusoidy. Takie trendy rynkowe możemy przynajmniej próbować przewidywać. Ten rok był o tyle nieprzewidywalny, że sytuacja zaskakiwała nas z tygodnia na tydzień – powiedział Grzegorz Strzelczyk.
– Dla Petrobalticu to był niezwykle trudny rok i dramatyczny, ale też dziwny. Bo z jednej strony czynniki makro i ceny ropy były bardzo niekorzystne dla sytuacji ekonomicznej spółki. Z drugiej strony to był o tyle dobry rok, że po ostatnich kilkunastu latach niedofinansowania udało nam się zrealizować pewne inwestycje. W tym roku przystąpiliśmy do realizacji rekonstrukcji chociażby na złożu P3, gdzie udało nam się niemalże podwoić wydobycie i nieco zniwelować niekorzystne ceny rynkowe. Aktualnie wydobywamy dziennie ponad 6 tysięcy baryłek. Jeśli wszystko pójdzie zgodnie z planem i nie będzie znowu jakichś nieprzewidzianych perturbacji w roku 2021, to zgodnie ze strategią grupy Lotos powinniśmy dojść w roku 2022 do ok. 9 tysięcy baryłek dziennego wydobycia – skomentował Strzelczyk.
Prezes Lotos Petrobaltic wyjawił również, jak przebiegała praca podczas pandemii. – Naszym głównym celem w sytuacji pandemicznej było chronić produkcję, czyli wszystkich tych pracowników, którzy są w morzu – zarówno na platformach, jak i jednostkach pływających. Pierwsza fala pandemii zakończyła się dla nas bez konsekwencji. Nie mieliśmy stwierdzonych przypadków w morzu – powiedział Strzelczyk.