Kres sieci 2G i 3G jest już bliski. Rezygnację z nich zapowiedzieli między innymi operatorzy działający na naszym rynku. Wspomina się o przyszłym roku, jako tym, w którym zostaną wymienione nadajniki. Co wyłączenie sieci 3G oznacza dla zwykłych użytkowników? O to Iwona Wysocka zapytała Przemysława Kitowskiego, szefa rozwoju firmy Mudita oraz Marka Trojanowicza, prezesa BrainScan.ai.
– LTE, następca 3G, pozwolił znacznie zwiększyć przepustowość danych do nawet 300 MB/s. Wymaga to znacznie prostszej architektury, więc jest to też mniejszy koszt transmisji. Czym różni się to dla zwykłego Kowalskiego? Z punktu widzenia dzisiejszych urządzeń, 4G jest po prostu znacznie szybsze. Coraz więcej rzeczy, jak telefony czy elektronika, wykorzystuje 4G albo 5G. Jest to szybsze. Są urządzenia, które nie mają wbudowane LTE. One przestaną działać. To mały problem z punktu widzenia telefonów, ale są też czytniki, które wykorzystują tę łączność. One zostaną wyparte z rynku przez nowe rozwiązania. 4G i 5G to sieci miejskie. Kiedy jadę gdzieś daleko, przy 2G jestem w stanie się połączyć. Przy 4G będzie to bardzo trudne, bo nie będzie sygnału. Kiedy natężenie pasm w 4G jest zbyt duże, okazuje się, że 3G potrafi być szybsze. To bardzo sporadyczny przykład, ale takie coś też się zdarza – przypomniał Przemysław Kitowski.
– Nie mamy odwrotu. Wszystkie zmiany powodowane są wielką potrzebą przesyłania informacji. Kika lat wcześniej wystarczała nam mniejsza ilość. Teraz, gdziekolwiek jesteśmy, chcemy mieć dostęp do filmów, muzyki, informacji, zarówno w telefonach, jak i innych urządzeniach mobilnych. Telewizory w międzyczasie otrzymały moduł połączenia z internetem. Z internetem połączone są właściwie nawet pralka i lodówka. Przesył informacji jest tak duży, że te rozwiązania muszą być wydajniejsze. Tutaj upatrywałbym motoru tych zmian. Pojawiały się różne sygnały dotyczące szkodliwych działań częstotliwości tych sieci. Ja najpierw zwróciłbym uwagę, jak wiele routerów i urządzeń transmitujących mamy. Włos staje na głowie, ile źródeł częstotliwości jest w różnych miejscach. To większy problem w domach i hotelach niż wzrost częstotliwości przez nadajniki sieci komórkowych – komentował Marek Trojanowicz.
ua