Jest nowy projekt ustawy w sprawie pracy zdalnej. Eksperci popierają próby regulacji, ale wytykają niedociągnięcia

Pojawił się nowy zbiorczy projekt ustawy o zmianie kodeksu pracy. Scala on dwa konsultowane już projekty, dotyczące zmian w zakresie pracy zdalnej oraz badania trzeźwości pracowników i kontroli na obecność środków odurzających. Niebawem ma trafić pod obrady Radę Ministrów, a w dalszej kolejności zostanie przekazany do Sejmu RP. Czy pracodawca zapłaci za prąd i internet, wykorzystany w tym czasie przez pracownika? I czy pracownik będzie musiał poddać się testowi?

Gośćmi Iwony Wysockiej w programie „Ludzie i Pieniądze” byli Cezary Maciołek, prezes Grupy Progres, oraz Maciej Wośko, redaktor naczelny „Gazety Bankowej”.

– Jest kilka kwestii, które nie są do końca doprecyzowane i wymagałyby dyskusji. Mówi się o prądzie, mediach, ale co z takimi prozaicznymi rzeczami, jak kawa, herbata, papier toaletowy… O tym się nie mówi, więc warto do tego tematu podejść. A co z BHP? To nie jest do końca jasne. Jak ocenić ryzyko zawodowe, jak brać odpowiedzialność w zakresie ustalenia zagadnień, związanych z ergonomią pracy, czy nie wyjdą jakieś dodatkowe schorzenia pracowników, skrzywienia kręgosłupa itd – powiedział Cezary Maciołek.

– O ile pracodawcy w czasie pandemii na własną rękę regulowali jakoś te zasady pracy zdalnej, o tyle teraz mamy wreszcie jakiś pierwszy krok, by to jakoś unormować. Przed nami oczywiście wiele wyzwań, problemem będzie zapewnienie bezpieczeństwa danych. Co, jeśli dane wymkną się spod kontroli? Kto będzie za to odpowiadał? W biurze, w firmie jest to jasne, natomiast w przypadku pracowników, wykonujących obowiązki z domu, korzystających z różnych systemów, operatorów sieci, pojawia się duży problem – dodał Maciej Wośko.

Zwiększ tekstZmniejsz tekstCiemne tłoOdwrócenie kolorówResetuj