Na rynku zaczyna brakować dwutlenku węgla. „Odczujemy to w formie podnoszenia cen”

Niektóre firmy wstrzymują produkcję, ponieważ gaz jest zbyt drogi. Uderzyło to pośrednio w branżę spożywczą, doprowadzając do braku dwutlenku węgla, niezbędnego dla producentów m.in. piwa, serów czy suchego lodu. Czy w związku z tym na rynku może zabraknąć towaru? Na ten temat Iwona Wysocka rozmawiała z Przemysławem Kitowskim, akcjonariuszem firmy Mudita oraz Maciejem Wośką, redaktorem naczelnym Gazety Bankowej.

– Azoty i Anwil nie tyle zamknęły produkcję, co ją ograniczają. To sygnał dla rynku, że dwutlenku węgla będzie mniej. Jesteśmy w trakcie kryzysu surowcowego. Ceny gazu rosną. Firmy i przedsiębiorstwa, które produkują w oparciu o gaz, muszą jakoś reagować. Jesteśmy w trakcie wojny ekonomicznej i surowcowej pomiędzy całym światem a Rosją. Rosja próbuje szachować wszystkich odbiorców gazu, doprowadzając do wzrostu cen. To wszystko musi się przełożyć na bezpośrednią produkcję, zwłaszcza w krajach przyfrontowych. Tego można było się spodziewać. Nie wpadałbym w panikę, ale trzeba mieć świadomość tego, że jesteśmy w trakcie wojny – mówił Maciej Wośko.

– Problemem nie będzie to, że towaru zabraknie. Możemy spojrzeć na ekonomię i prawo popytu oraz podaży. Jeżeli będziemy czegoś mniej, a zapotrzebowanie będzie podobne, to odczujemy to w formie podnoszenia cen. Te dobra, w większości, będzie można nadal produkować, ale ze zwiększonym kosztem. Wiadomo, że firmy, które produkują i dostarczają jedzenie, to nie są instytucje charytatywne. One też chcą zarabiać. Koszty zostaną przerzucone na klienta statycznego, czyli na nas wszystkich – ocenił Przemysław Kitowski.

ua

Zwiększ tekstZmniejsz tekstCiemne tłoOdwrócenie kolorówResetuj