W Polsce i innych państwach obserwowane jest spowolnienie na rynku, a tym samym spadek liczby nowych miejsc pracy. Czy sytuacja zaczyna się zmieniać na niekorzyść pracowników? O zdanie Iwona Wysocka zapytała Marka Lewandowskiego, rzecznika „Solidarności” oraz Bogusława Wieczorka, doradcę zarządu Olivia Centre.
– Mamy spowolnienie gospodarcze, a grozi nam recesja. Jesteśmy w czasach bardzo niepewnych. Nie wiemy, jak rozwinie się sytuacja za naszą wschodnią granicą. To, co się dzieje na rynku pracy, jest odbiciem tego, co dzieje się w gospodarce. Nie widać tutaj niczego, czemu należałoby się dziwić. W ostatnich latach doszło do dużej rotacji na rynku pracy. Oferty, które przyjęli pracownicy, najczęściej były lepsze i na lepszych standardach. Przy tak dużej niepewności jest większa wstrzemięźliwość przed porzucaniem tego, co się ma. Nie ma niepokojących informacji, które świadczyłyby o zapowiedziach zwolnień grupowych – podkreślał Lewandowski.
– Po chwilowym przestoju w pandemii, branże IT i usług wspólnych rosną pod względem zatrudnienia. Niektórzy z naszych rezydentów urośli ponad dwukrotnie. Nie widzimy spowolnienia, jeśli chodzi o liczbę ogłoszeń o pracę. Obserwujemy przygotowywanie się i sprawdzanie opcji na recesję, która ma nadejść. To jeszcze nie odbija się w samych stanowiskach pracy. Zobaczymy, czy w ogóle się odbije. Sytuacja zmienia się dynamicznie. Niedawno nikt z nas nie podejrzewał, że wybuchnie wojna za naszą granicą. Nikt nie jest w stanie powiedzieć, co będzie za pół roku. Dużo zależy od tego, jaka będzie zima – ocenił Wieczorek.
ua