Rzecznik TSUE wydał opinię w sprawie frankowiczów. „Finał będzie dobry dla kredytobiorców”

(Fot. Wikimedia Commons/Luxofluxo)

Rzecznik Trybunału Sprawiedliwości Unii Europejskiej kolejny raz stanął po stronie frankowiczów. Z opinii, którą wydał, wynika, że banki po unieważnieniu umowy kredytowej denominowanej we franku szwajcarskim nie mają prawa do roszczeń wykraczających poza zwrot świadczeń pieniężnych wynikających z umowy. Co to właściwie oznacza dla frankowiczów? A co dla banków i ich innych klientów? O to w programie „Ludzie i Pieniądze” Iwona Wysocka zapytała Pawła Dołkowskiego, prezesa centrum hurtowego Renk oraz Grzegorza Pellowskiego, mistrza cukiernictwa, trójmiejskiego piekarza.

– Ta opinia to dopiero opinia. Wiadomo, że wyroki będą zapadały w sądach w danych krajach. Jest sugestia, żeby jakoś pomóc kredytobiorcom i ułatwić spłatę kredytu. Czekano na to długo. Kredytobiorca, który brał taki kredyt, często nie mógł dostać innego. Opowiadano bajki, że będzie taniej i kredytobiorca wpakował się w problem. Prawo zawsze powinno być po stronie kredytobiorcy. Bank to instytucja, a po drugiej stronie jest piekarz, który nie jest w pełni nawet świadomy, że może go aż tak zaboleć. Liczę, że polskie sądy będą orzekały na korzyść kredytobiorców. Czas pokaże, ale idzie to w bardzo dobrym kierunku i myślę, że finał będzie bardzo dobry dla kredytobiorców – ocenił Pellowski.

(fot. Radio Gdańsk)

– Kredyty zaciągali ludzie dorośli. Bank nie jest przyjacielem człowieka. To po prostu kolejny podmiot działający na rynku prawa handlowego. Zabrakło edukacji. Ja wiedziałem, że jak zarabiam w złotówkach, to kredyt muszę wziąć w złotówkach. To był czas, kiedy gospodarka szalała i nie wiedzieliśmy, jak wszystko będzie się kształtowało. Nikt się nie zastanawiał, czy ja będę miał z czego spłacić raty, czy nie. Na etapie szkół należałoby wprowadzić przedmiot o ekonomii i gospodarce. Kolejna rzecz to nadzór instytucji państwowych. Gdzie był KNF? Jeśli mamy instytucje, które mają strzec obywatela, powinny robić to skutecznie. Banki stały się instytucją uprzywilejowaną i nie dawały szans. Urosły i oderwały się od rzeczywistości, narzucając swoje rozwiązania. Bardzo dobrze, że w końcu ktoś spostrzegł nierówne traktowanie klienta – podkreślał Dołkowski.

ua

Zwiększ tekstZmniejsz tekstCiemne tłoOdwrócenie kolorówResetuj