Kredyt 2 proc. na pierwsze mieszkanie coraz bliżej. Eksperci: „Młodym trzeba pomagać”

(Fot. Pixabay)

Rząd przyjął projekt programu „Pierwsze mieszkanie”, który ma wejść w życie od 1 lipca. Czeka na to wielu młodych ludzi, którzy chcieliby kupić mieszkanie. Jakie mogą być skutki tego programu? O tym w audycji „Ludzie i Pieniądze” Iwona Wysocka rozmawiała z Przemysławem Kitowskim z firmy Mudita oraz Marcinem Kowalikiem, prezesem funduszu Venture Capital Black Pearls.

– Młodzi ludzie nie chcą mieszkać z rodzicami, nie stać ich na mieszkanie, nie mają zdolności kredytowej. Niestety, rynek nie jest do tego tak pozytywnie nastawiony. Raczej nie będzie to kraina mlekiem i miodem płynąca. Jeżeli mieszkania będą sprzedawane i ktoś zobaczy, że jest taka nisza, prawdopodobnie zaczną się patologie, czyli np. podnoszenie cen. Inny problem, który tu jest, to skąd te pieniądze będą. Jeśli będzie to dofinansowane przez państwo, to będzie to z naszych pieniędzy. Jeśli banki będą musiały dawać kredyty, bo zostaną zobligowane, to one też muszą skądś brać pieniądze. Banki mają teraz bardzo duże problemy. Skąd banki mają brać pieniądze, skoro inflacja szaleje? Młodym trzeba pomagać, mieszkań brakuje, ale nie wiem czy to nie jest kolejny gwóźdź do trumny systemu bankowego – zastanawiał się Kitowski.

– Trzeba wspierać usamodzielnianie się młodych osób. To kolejny program rządowy, który próbuje stymulować posiadanie nieruchomości przez młodych. Zawsze kończy się to w ten sposób, że na końcu zarabiają deweloperzy. Wydaje mi się, że im więcej zostawimy swobody, tym lepiej. Zwróciłbym uwagę na impuls społeczny. Czy na koniec dnia nie zapłacą za to samorządy? Czy nie spowoduje to suburbanizacji miast, czyli wyprowadzenia młodych ludzi poza obręb centrów miast? Potem ktoś musi utrzymać tę infrastrukturę miast. Brakuje mi szerszej analizy czy nie będzie nas to wszystkich kosztowało więcej niż subwencja różnicy. Rozumiem intencje i jestem za, ale brakuje analizy skutków społecznych i ekonomicznych. W Trójmieście mamy idealny przykład tego, jak miasto wyprowadziło się poza obwodnicę i jak dużo teraz kosztuje utrzymanie infrastruktury – zaznaczył Kowalik.

ua

Zwiększ tekstZmniejsz tekstCiemne tłoOdwrócenie kolorówResetuj