W ostatnim czasie dużo dzieje się w branży offshore. Grupa Orlen będzie prowadzić badania dna morza na potrzeby energetyki wiatrowej, a Polska Żegluga Bałtycka powołała spółkę, która zajmie się flotą serwisową, obsługującą morskie farmy wiatrowe. W Gdańsku trwają targi kariery, poświęcone edukacji związanej z morską energetyką wiatrową. Zakończono także badania dna morskiego dla projektu morskich farm wiatrowych Bałtyk II i Bałtyk III. Czy mamy do czynienia z przyspieszeniem w branży offshore?
Na ten temat w audycji „Ludzie i Pieniądze” Iwona Wysocka rozmawiała z Mateuszem Kowalewskim, redaktorem naczelnym portalu gospodarkamorska.pl oraz Przemysławem Myszką, dziennikarzem Baltic Transport Journal.
– Media branżowe od dłuższego czasu informują, że od fazy wdrożenia procedur i uzyskania zgód, przechodzimy do fazy realizacji. To widać i czuć na każdym kroku. Pojawiają się konkretne zlecenia dla pierwszych firm podwykonawczych. Mamy konkrety w zakresie portów serwisowych oraz w zakresie pierwszego portu instalacyjnego w Świnoujściu. Pojawia się coraz większe zainteresowanie, jeśli chodzi o rynek pracownika. Kolejne konkrety to rozwiązanie długotrwającego problemu z ST3 Offshore. Vestas kupił całą infrastrukturę z terenem, to świadectwo dużego zainteresowania. Musimy oczywiście robić wszystko, aby zwiększać element local content i żeby było więcej punktów zaczepienia. Myślę tutaj o statkach. Widzę cały czas dużą szansę, jeśli chodzi o mniejsze statki serwisowe, które biorą udział w budowie morskich farm wiatrowych. Tu jest duże pole do zagospodarowania i sporo miejsca dla polskich firm – mówił Kowalewski.
– Tort morskiej energetyki wiatrowej wydaje się tak duży, że każdy będzie mógł się nim najeść nie tylko w Polsce, ale też w Europie. Obecnie w Europie mamy zainstalowane 30 gigawatów mocy instalacyjnej, to około 6 tysięcy turbin. Ambicje są, by do 2030 roku mieć 150 gigawatów. Czyli w następnych siedmiu latach musimy zainstalować pięć razy więcej mocy, niż udało nam się przez ostatnich 20 lat. Jest ogromna praca do wykonania. W Polsce ani w Europie nie ma ani jednego portu, który byłby w stanie to zrobić samemu. Potrzebna jest jak najściślejsza kooperacja, są potrzebne specyficzne inwestycje. Przez następne lata niektóre turbiny będzie trzeba wymienić na silniejsze, to też będzie intratnym biznesem. Inwestujemy w morską energetykę wiatrową, żeby mieć czystą i zieloną elektryczność do produkcji zielonego wodoru, który posłuży nam do napędzania statków. Pracy jest od groma – ocenił Myszka.
ua