Żegluga chce ograniczyć emisję CO2. „Jesteśmy w oparach absurdu rozwiązań energetycznych”

Kontrowersje wokół nowej strategii Międzynarodowej Organizacji Morskiej. Kto zyska? Kto straci? Odpowiedzi na te pytania Iwona Wysocka poszukiwała w programie „Ludzie i Pieniądze” z Dorotą Arciszewską-Mielewczyk, prezesem PLO oraz Mateuszem Kowalewskim, prezesem portalu GospodarkaMorska.pl oraz Polskiego Forum Technologii Morskich.

– Międzynarodowa Organizacja Morska stara się dołączyć do europejskich standardów, jeśli chodzi o ograniczenie emisji. Chce mieć spójną strategię z Fit for 55 czy ogólnymi trendami, jeśli chodzi o zmniejszenie śladu węglowego. Cele, które sobie postawili, są bardzo ambitne. Mamy tu obniżenie emisji do 2030 roku o 40 proc., do 2040 roku o 70 proc., a do 2050 roku zerowy ślad emisji netto, jeśli chodzi o żeglugę morską. Okazuje się, że głosy krytyki wcale nie dotyczą zbyt mocnych ambicji, ale mówią, że te ambicje są zbyt małe. Czyli powinniśmy transformować w jeszcze szybszym tempie. Trzeba zadać sobie pytanie, czy to jest realne. Dziś światowa żegluga w ponad 90 proc. zostawia ślad węglowy. Tak dynamiczna redukcja wydaje się być bardzo wysoko postawioną poprzeczką. Jednocześnie jest teraz szereg technologii, które mają zostać wykorzystane. Pytanie, czy nie jesteśmy o krok za daleko, jeśli chodzi o założenia, w stosunku do tego, co dzisiaj mamy. Ambicje są duże, a technologicznie jesteśmy z tyłu – ocenił Kowalewski.

– Jesteśmy dzisiaj w oparach absurdu rozwiązań energetycznych. Mamy kryzys, ale to nie znaczy, że mamy zjadać wszystkie zyski poprzez koszty wprowadzania absurdalnych rozwiązań, które proponują „ekolodzy”, którzy nie mają podstaw edukacyjnych, by się ekologami mianować. Większość społeczeństwa ulega tym propagandowym idiotyzmom, nie biorąc pod uwagę analizy kosztów, jakie ponosimy jako armatorzy. Jeśli do tej pory mówiono, że transport morski jest najbardziej ekologiczny, to nie zbijajmy tego absurdami w stylu Fit for 55 albo marzeniami kogoś, kto chce sprzedać technologie. Nas, jako armatorów, to bardzo dużo kosztuje. Nawet farba, którą malujemy statki, powoduje, że jest mniejsza emisja. Im szybciej płynie statek, tym mniejszy jest opór i mniej paliwa zużywa. Zacznijmy myśleć realnie. Technologie kosztują. Dzisiaj potrzebna jest różnego rodzaju flota, nie ma bezemisyjnych pojazdów. Przyjmijmy, w jakim stopniu transport morski rzeczywiście przyczynia się do emisji CO2. Przestańmy robić nagonkę na naszą pracę, bo w pewnym momencie się nie wypłacimy. To będzie oznaczało, że zaczynamy umniejszać wartości transportu morskiego – wyjaśniła Arciszewska-Mielewczyk.

ua

Zwiększ tekstZmniejsz tekstCiemne tłoOdwrócenie kolorówResetuj