W specjalnym wydaniu audycji „Magia Kina” gośćmi byli twórcy filmu „Wróbel”. Z reżyserem Tomaszem Gąssowskim i odtwórcą głównej roli Jackiem Borusińskim rozmawiał Tomasz Żółtowski. Film walczy o Złote Lwy na 49. Festiwalu Polskich Filmów Fabularnych w Gdyni.
Tytułowy Remek Wróbel jest listonoszem i zapalonym piłkarzem amatorskiej drużyny. Mężczyzna dobiega czterdziestki i wiedzie życie kawalera. Z pasją studiuje encyklopedię, ćwicząc nadzwyczajną pamięć. Poza obrotnym, prowadzącym szemrane interesy przyjacielem Pedrem, nie ma na świecie nikogo bliskiego. Pewnego dnia wszystko się zmienia. To za sprawą nowej sąsiadki – Marzenki i dziadka, którego do tej pory nie znał – czytamy w opisie filmu. Jak się okazuje, świat Wróbla to odbicie wspomnień reżysera.
– To wasza kolejna wspólna praca. Zaczęło się od filmu „Baraż” zrealizowanego osiem lat temu, który był pokazywany w konkursie filmów krótkometrażowych i wielokrotnie nagradzany. Widzę pewną analogię pomiędzy tymi produkcjami, a mianowicie postać bohatera i sposób opowiadania o nim są pewną konsekwencją twórczą – wskazał Tomasz Żółtowski.
– Bohaterowie różnią się, natomiast świat, który ich otacza, jest spójny. Obydwa te filmy dotyczą okresu mojego życia, kiedy mieszkałem pod Warszawą i byłem trenerem piłki nożnej w miejscowym klubie. Ten wątek piłkarski, wątek obyczajowości podmiejskiej, jest wspólny dla filmów „Baraż” i „Wróbel”. Bohater „Barażu” jest jednak bardziej zamkniętym człowiekiem, twardym, bezkompromisowym. Wróbel jest natomiast człowiekiem, który jakoś poradził sobie w życiu i teraz uprawia bezpieczną samotność. Tamten miał rodzinę, był twardym gościem, a Wróbel nie jest twardy – stwardniał, bo musiał – zaznaczył reżyser. Dodał, że wraz z „Wróblem” zamyka rozdział przesycony wspomnieniami i zamierza sięgnąć po coś innego.
– Jacku, wielu widzom kojarzysz się z komediami romantycznymi, tu stanąłeś przed zupełnie innym zadaniem aktorskim – prowadzący rozmowę zwrócił się do Jacka Borusińskiego.
– To taka propozycja, na którą długo się czeka. Aktor, w dużej części, gra to, co jest mu proponowane. Komedia romantyczna to taki dziwny gatunek, który bardzo często z komedią ma niewiele wspólnego. I ktoś na finale przygotowań myśli: „A może wzięlibyśmy kogoś, kto by nam to jakoś okrasił, przyprawił i zrobił coś śmiesznego”. W tych filmach byłem takim przyprawiającym, okraszającym komediowym elementem. Natomiast tutaj dostałem możliwość zagrania postaci pełnokrwistej, tragikomicznej. Pokazanie drugiej twarzy, bardziej obyczajowej czy dramatycznej, było dla mnie bardzo ważne – powiedział aktor.
Zachęcamy do wysłuchania całej rozmowy, w której twórcy zdradzają kulisy powstawania filmu:
Puch