– Młodzież nie ma problemów ze zdobyciem narkotyków. To dramat dzisiejszych czasów, że mogą kupić co chcą i to za niewielkie pieniądze. Nie mają najmniejszego problemu, żeby znaleźć dilera – mówiła w Radiu Gdańsk Izabela Kozłowska, terapeutka uzależnień, pedagog w Ośrodku Leczenia, Terapii i Rehabilitacji Uzależnień dla Dzieci i Młodzieży w Gdańsku, który prowadzi Stowarzyszenie Monar.
– Wśród nastolatków najpopularniejsza jest marihuana. Oprócz niej zażywają mefedron, który jest dopalaczem. Mówią na niego „kryształ”, bo jest w postaci kryształków koloru brudno-żółtego. „Kryształ” jest sprzedawany w woreczkach strunowych, nastolatki wciągają go do nosa, albo wcierają w dziąsła. Kolejną substancją są benzodiazepiny. To leki, które normalnie wydawane są na receptę. Powodują ospałość, brak kontaktu, spowolnienie. Najczęściej mają postać białych tabletek o różnych kształtach – mówiła terapeutka w rozmowie z Joanną Matuszewską.
Izabela Kozłowska tłumaczyła, że okres wakacji to czas, w którym dzieci częściej zaczynają eksperymentować z narkotykami. – Jeśli w grupie wakacyjnej, na biwaku, koloniach jest ktoś kto już miał kontakt z narkotykami, to jest duże prawdopodobieństwo, że dziecko może być namawiane do spróbowania. Nastolatki robią to, bo chcą zyskać przychylność i akceptację grupy rówieśników. Czasem też żeby zwrócić na siebie uwagę otoczenia, w tym rodziców. Rodzice nie mają czasu dla dzieci, nie potrafią z nimi stworzyć relacji, w której nie będzie oceny. Grupa rówieśnicza staje się ważna, bo daje czas i akceptację. Dlatego nastolatek zaczyna brać narkotyki, bo chce w niej pozostać – tłumaczyła.
Rodzice powinni z dzieckiem rozmawiać od najmłodszych lat. – Dzieci mające dobry kontakt z rodzicami, mogące im wszystko powiedzieć, wysłuchiwane bez oceniania, rzadziej się uzależniają, potrafią też odmówić. – Trzeba rozmawiać, towarzyszyć w dorastaniu. I nie dawać akceptacji dla nawet jednorazowych eksperymentów z narkotykami.