Dostępność emocjonalna to nie to samo, co „serwisowanie” dziecka

Czym jest niedostępność emocjonalna? Co znaczy w praktyce, gdy niedostępny emocjonalnie jest rodzic w stosunku do dziecka? O tym mówiła Agnieszka Flisikowska, psychoterapeutka i certyfikowany psychotraumatolog, założycielka Akademii Dojrzały Dorosły.

W rozmowie z Joanną Matuszewską wyjaśniała, że bycie w dostępności emocjonalnej oznacza między innymi zauważanie dziecka i jego emocji.

– Większość współczesnych rodziców nauczyła się w swoich rodzinnych domach, jak dawać dobrobyt. Nie zawsze nauczyli się bycia w dostępności emocjonalnej. A warto wiedzieć, że to „bycie” nie oznacza „serwisowania” dziecka.

– Chodzi o głębszy kontakt, rozumienie i zauważanie stanu, emocji dziecka. To ważne od pierwszych dni jego życia. Fajne pieluchy, wypasiony wózek nie są najważniejsze. Chodzi o kontakt wzrokowy, rozumienie emocji, a nie wpadanie w panikę, gdy dziecko zaczyna płakać, bo np. jest głodne- mówiła terapeutka.

Tłumaczyła, że nawet najmłodsze dzieci widząc lęk rodzica, same są pogubione. – Dziecko może myśleć, że jeżeli mama jest w lęku, to ono też powinno się bać. Zadaniem rodzica jest nauczyć dziecko myślenia o sobie, jako o istocie, która „istnieje”, ma wnętrze, nie czuje pustki. Dzieje się to, kiedy jest zauważane przez rodzica. I nie chodzi tu o naukę przez to wspomniane „serwisowanie”- tłumaczyła Agnieszka Flisikowska.

Zwiększ tekstZmniejsz tekstCiemne tłoOdwrócenie kolorówResetuj