Nie potrafi oddzielić życia prywatnego od zawodowego. Może dlatego, że teatr towarzyszył jej od dzieciństwa, kiedy oglądała w Teatrze Wybrzeże nowatorskie realizacje Stanisława Hebanowskiego. Chciała zostać aktorką, ale po trzecim podejściu do egzaminu, wreszcie z pozytywnym rezultatem, nie podjęła studiów w Krakowie, bo… się zakochała i została w Trójmieście. Nie żałuje tej decyzji. – Widocznie tak miało być – mówi Ewa Ignaczak, założycielka offowego teatru Stajnia Pegaza, reżyserka i animatorka kultury, teatrolożka i szefowa Teatru Gdynia Główna.
W przeddzień jubileuszu 35-lecia opowiada o swojej teatralnej drodze, o czasach „bezdomnych, ale wolnych” i o sytuacji współczesnej, gdzie do prowadzenia teatru niezbędna jest „wieloetatowość” – trzeba umieć zdobywać dotacje, redagować projekty, dbać o finanse. Ewa Ignaczak 35 lat temu wsiadła do pociągu zwanego teatrem i już nic jej nie zatrzyma, tylko czas coraz szybciej pędzi.
Reportaż Małgorzaty Żerwe.