Agnieszka poczuła powołanie pod koniec liceum, przez rok decydowała się, czy wstąpić do klasztoru. Znalazła zgromadzenie na południu Polski i wstąpiła. Wytrwała 5 lat. Niepokorna natura, niezgoda na absurdalne polecenia, a przede wszystkim blokowanie kształcenia zdecydowały, że Agnieszka opuściła klasztor. Nie opuściła Boga, ale ku radości rodziny, wróciła do świeckiego życia. Skończyła pedagogikę na UG, działa społecznie i jest wreszcie spełnionym człowiekiem.
Agnieszka opowiada o życiu w zgromadzeniu, o przyjaźniach z innymi siostrami, o przełożonych i o niemocy. Także o powrocie i wszystkich związanych z tą decyzją problemach. Agnieszka miała wielkie wsparcie najbliższych, ale wiele zakonnic, które opuszczają klasztor, napotyka na ostracyzm, na niechęć rodziny, albo wręcz wykluczenie.
Głośna książka Marty Abramowicz „Zakonnice odchodzą po cichu” spowodowała szerokie zainteresowanie problemami byłych zakonnic, powstało stowarzyszenie pragnące nieść im pomoc. To dzięki Marcie była zakonnica zgodziła się opowiedzieć autorce reportażu o sobie.
Małgorzata Żerwe pyta Agnieszkę, czy jest szczęśliwa. – Bardzo, to jest najszczęśliwszy okres mojego życia – odpowiada Agnieszka. Ale po chwili dodaje: Gdyby pani zapytała mnie o to samo 20 lat temu, jak byłam jeszcze w zakonie, to nie wiem, czy nie odpowiedziałabym tak samo.